"Nie da się nie dostrzec w tym Boga". Znany kucharz i jego żona opowiedzieli o nawróceniu na katolicyzm

Dodano:
Wojciech Modest Amaro Źródło: PAP / Marcin Kmieciński
Znany z telewizyjnego show "Hell's Kitchen" kucharz Wojciech Modest Amaro i jego małżonka Agnieszka opowiedzieli o nawróceniu, jakie przeżyli kilka lat temu.

W rozmowie z serwisem gazet.pl Amaro wyznał, że przed nawróceniem się na katolicyzm, na pierwszym miejscu stawiał karierę i sukces. "innym człowiekiem, skupionym głównie na swoim sukcesie. Podniesienie głowy i rozejrzenie się wokół niewiele mnie interesowało. Byłem pracoholikiem obsesyjnie skupionym na dążeniu do perfekcji. Z kimś takim ciężko się rozmawia. Nawróciłem się, a wiara pozwala mi lepiej rozumieć sens mojego życia i dostrzec innych ludzi" – opowiada kucharz, który przez kilka sezonów był szefem kuchni w niezwykle popularnym show Polsat "Hell's Kitchen".

"Głosząc świadectwa, nie mówię, że jak kiedyś ugotowałem obiad, to 300 osób spadło z krzeseł. Zawsze wskazuję na Jezusa, od którego dostałem wszystkie talenty. Nie tęsknię za dawnym szumem, nie wypłakuję w rękaw, nie wzdycham za przeszłością. Idę do swojej izdebki, a właściwie kaplicy i w spokoju się modlę" – wskazuje Wojciech Modest Amaro, właściciel restauracji.

Nagły upadek i wielkie nawrócenie

Agnieszka Amaro zaznacza, że jej mąż, który od pewnego czasu głosi świadectwo swojego nawrócenia, spotyka się z różnymi reakcjami: "Pewnie niektórzy myślą, że Modest postradał zmysły. A przecież żyjemy w kraju, w którym wiara katolicka jest bardzo ważna. Zatem co jest dziwnego w tym, że ktoś deklaruje: jestem katolikiem? Nie stał się wyznawcą sekciarskiej religii, tylko powszechnie uznanej wiary". Dodaje, że modlą się codziennie w przydomowej kaplicy.

Punktem zwrotnym w drodze duchowej pary było uzdrowienie, którego doświadczyła ukochana kucharza. "Opamiętaliśmy się siedem lat temu, gdy Modest był u szczytu sławy. (…) Nagle na wakacjach poczuliśmy pustkę. (…) To niesamowita łaska, że pustka pojawiła się jednocześnie i u mnie, i u męża. I wtedy dostaliśmy zaproszenie na mszę świętą pod Częstochowę. (…) I przeżyliśmy cud. (…) Od wielu lat zmagałam się z problemami zdrowotnymi. Miałam w głowie lęk, że umrę. Podczas ciąży z Nicolasem miałam dwie operacje zagrażające życiu. Przeżyliśmy prawdziwy koszmar. Borykałam się z tymi problemami dalej po porodzie. Miałam kolejną operację. Na mszy doznałam silnego, fizycznego uzdrowienia" – wspomina Agnieszka Amaro.

"Potem podczas mszy była komunia święta, do której nie mogliśmy przystąpić. Nie byliśmy po spowiedzi, żyliśmy w związku cywilnym, bez sakramentu małżeństwa. Jakaś pani przede mną przyjęła Komunię Świętą i upadła, doświadczając zaśnięcia w Duchu Świętym. Byłam zszokowana, nigdy czegoś takiego nie widziałam. 'Panie Jezu, proszę, daj mi taką wiarę' – powiedziałam sobie w myślach. Za chwilę była modlitwa o uzdrowienie. Ksiądz powiedział: 'A teraz Pan Jezus uzdrawia kobietę z nowotworu jelit'. W tym momencie ja upadłam na ziemię, poczułam ogromny ból w brzuchu i już wiedziałam, że jestem uzdrawiana" – relacjonuje żona popularnego restauratora.

"Uzdrawiająca moc Boga"

Podobna sytuacja, czyli nagły upadek, zdarzyła się następnego dnia: "Na drugi dzień całą rodziną poszliśmy do kościoła. Każde słowo z Ewangelii trafiało prosto w nasze serca. Wieczorem Modest odsłuchiwał nagranie z tej mszy, na której byliśmy pod Częstochową. Miał na uszach słuchawki. Nie miałam pojęcia, czego słucha, ale w pewnym momencie runęłam na ziemię. Okazało się, że to był dokładnie ten sam moment ze mszy, kiedy kapłan wypowiada słowa o uzdrowieniu kobiety z nowotworu jelit. Nie da się nie dostrzec w tym Boga i jego uzdrawiającej mocy".

Po tym wydarzeniu, nadszedł czas na spowiedź. Wojciech Modest Amaro zaznacza, że już po pierwszej spowiedzi zrezygnował z prowadzenia "Piekielnej kuchni". Kucharz podkreśla, że swoją przyszłość powierza Bogu.

Źródło: Gazeta.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...