Mobbing w TVN. Kalczyńska: Nikt z nas nie ma takiej historii

Dodano:
Anna Kalczyńska Źródło: PAP / Marcin Kmieciński
Prowadząca "Dzień Dobry TVN" Anna Kalczyński odniosła się od oskarżeń o mobbing, jakie niedawno sformułowała pod adresem stacji Anna Wendzikowska.

Jakiś czas temu dziennikarka Anna Wendzikowska opublikowała wpis, w którym oskarża TVN o mobbing. "Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Nigdy »gwiazda z telewizji«, a ja byłam traktowana, jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie" – napisała Wendzikowska na Instagramie.

Dziennikarka, która do sierpnia pracowała w "Dzień Dobry TVN", wymieniła m.in. problemy, z jakimi musiała mierzyć się w trakcie pracy. "Prosiłam o pomoc, żebym nie musiała sama montować materiałów, żebym nie musiała robić tłumaczeń sama. Albo, żebym przynajmniej mogła robić montaż z domu, zdalnie. Nie wyrabiałam ze wszystkim przy dzieciakach. Byłam z nimi sama. Usłyszałam: 'Nikt tu nie ma specjalnych praw'. Ja chyba miałam 'specjalne prawa', ale takie represyjne" – oceniła.

"Niezręcznie i niekomfortowo"

Do sprawy odniosła się była redakcyjna koleżanka Wendzikowskiej, Anna Kalczyńska. Dziennikarki są dobrymi znajomymi także prywatnie. – Przed wakacjami byłam w kontakcie z Anią i wiedziałam, że są jakieś kłopoty. Chciałam nawet, żeby przyjechała do mnie z dziewczynkami, żebyśmy się spotkały. Natomiast nie wiedziałam, że one bezpośrednio dotyczą naszej pracy. Kwestia mobbingu jest jedną z najcięższych i najpoważniejszych zarzutów, jakie mogą paść w korporacji, szczególnie w takiej jak nasza, amerykańskiej. Został potraktowany priorytetowo – zapewniła Kalczyńska w rozmowie z serwisem Kozaczek.pl.

Prowadząca "DDTVN" podkreśliła, że nie wiedziała o problemach Wendzikowskiej. – Osoba, która doznała mobbingu, jest w tym procesie od samego początku sama. Musi opowiedzieć tę całą historię. Nikt z nas nie mógł jej towarzyszyć. To od początku do końca jest prywatna i poufna sprawa. O wszystkim dowiedzieliśmy się z prasy – wskazała.

Dalej Anna Kalczyńska powiedziała, że historia koleżanki ze stacji sprawiła, że ona sama musi mierzyć się z trudnymi pytania. Mogę powiedzieć, że jest mi niezwykle przykro. Ania widocznie mówi to, co czuje. To jak odebrała całą tę historię. Niewiele więcej mogę powiedzieć. Ania może liczyć na moje wsparcie. A my, osoby, które zostały w tym programie, musimy się konfrontować z takimi pytaniami. Jest nam niezręcznie i niekomfortowo. Nikt z nas nie ma takiej historii. Jesteśmy zachęcani regularnie, żeby odzywać się do przełożonych, gdyby coś podobnego miało miejsce. Ta sprawa została potraktowana z należytą odpowiedzialnością. Mnie to nie spotkało –podsumowała.

Źródło: Kozaczek/Instagram
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...