Dyrektor Caritas: Wielu Rosjan się boi, ale sankcje są mało odczuwalne
– Każdy, kto kocha Coca-Colę, musi – oczywiście – zmienić swoją orientację, inne sankcjonowane produkty trafiają do kraju objazdami – powiedział ksiądz Nowotny w niemieckim Fryburgu Bryzgowijskim w rozmowie z tamtejszą agencją katolicką KNA. We wtorek na wywiad powołała się Katolicka Agencja Informacyjna (KAI).
Duchowny zaznaczył, że ludzie w Rosji są przyzwyczajeni do czasów reżimu komunistycznego, że nie wszystkie towary są zawsze dostępne, więc są odpowiednio kreatywni i cierpliwi. Wątpliwy jest natomiast zakres, w jakim zachodnie sankcje gospodarcze wywarły presję na rosyjskie społeczeństwo.
Rosyjska propaganda
Ksiądz Nowotny, który pracuje w Rosji od 1999 roku, widzi wzrost propagandy państwowej, od której wielu ludzi nie może uciec. Nie wiadomo, ilu Rosjan uzyskuje niezależne informacje. Jednak gwałtownie wzrosła liczba osób, które korzystają ze specjalnych połączeń internetowych, aby uzyskać dostęp do stron zablokowanych przez rosyjskie władze. W Rosji nie ma niezależnych mediów. – Ale ci, którzy chcą, mogą z pewnością uzyskać niezależną informację w języku rosyjskim, dostarczoną przez dziennikarzy spoza Rosji – powiedział.
49-letni kapłan podkreślił, że wiele rodzin w Rosji miało krewnych lub przyjaciół na Ukrainie i utrzymywało z nimi kontakt. Jednocześnie, jak oznajmił, w rosyjskiej armii panuje wielki strach przed nowym poborem do wojska. W zakładach pracy brakuje coraz większej liczby zdolnych do pracy mężczyzn. Coraz więcej rodzin opłakuje też śmierć ojca, brata czy syna, który zginął na Ukrainie. – Otwarta krytyka reżimu jest bardzo niebezpieczna – mówił powiedział ksiądz Nowotny. Jak dodał, "nawet za najmniejsze protesty grożą kary wieloletniego więzienia lub grzywny, które przewyższają miesięczne dochody wielu Rosjan". – Wielu ludzi się boi – zwrócił uwagę dyrektor rosyjskiego Caritas, cytowany przez KAI we wtorkowym komunikacie.