Obraz Kadinskiego. Niemiecki dom aukcyjny wstrzymuje sprzedaż
Grisebach zapowiada dodatkowe sprawdzenie sądowe transakcji i do tego czasu wstrzymał jej przeprowadzenie. Podczas licytacji, do której doszło w czwartek wieczorem, 1 grudnia, mimo protestów polskiego rządu, cena akwareli osiągnęła 310 tys. euro – podaje "Deutsche Welle".
"Grisebach skontaktował się ze sprzedającymi oraz kupującymi i dołoży wszelkich starań, aby przeprowadzić dodatkową kontrolę sądową w celu uzyskania wiążących wyjaśnień. Do tego czasu dalsza realizacja tej transakcji przez Grisebach zostanie wstrzymana" – poinformowała "DW" rzeczniczka domu aukcyjnego Sarah Buschor.
"Bez zastrzeżeń do licytacji"
Dom aukcyjny potwierdził, że o możliwej kradzieży z muzeum w Warszawie dowiedział się od polskiego ministerstwa kultury. "Powiadomienie to zostało natychmiast potraktowane jako okazja do wszczęcia przeglądu prawnego. Doprowadziło ono do jednoznacznego wyniku, że nie było żadnych zastrzeżeń prawnych do licytacji" – dodała rzeczniczka.
Co ciekawe, "Frankfurter Allgemeine Zeitung" donosi, że w wieczór przeprowadzenia aukcji "przed domem aukcyjnym na Fasanenstrasse zatrzymały się dwa wozy policyjne i zażądano rozmowy z kierownictwem" w sprawie dzieła Kandinskiego.
Przypomnijmy, że paca została skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie 14 czerwca 1984 r. "Z zachowanych materiałów archiwalnych wiemy nawet, że kradzież nastąpiła w godzinach 12:30-13:00, kiedy opiekunowie ekspozycji zmieniali się na stanowiskach. Wtedy też odcięte zostały dwa metalowe druciki, na których zawieszona była skradziona akwarela" – poinformowała "DW" rzeczniczka polskiego resortu Anna Turowska.
Premier: Będziemy w tej sprawie stanowczy
Do kradzieży odniósł się szef rządu. "Spośród dziesiątek tysięcy dzieł sztuki zrabowanych i wywiezionych w czasie wojny do Niemiec, zdecydowana większość do dzisiaj nie została zwrócona Polsce. Jeszcze bardziej szokujące są doniesienia o próbie sprzedaży akwareli Wassilego Kandinskiego na aukcji w Berlinie – pomimo, że sytuacja prawna tego dzieła jest jasna: zostało one skradzione z MNW w 1984 roku" – zauważa premier we wpisie na Facebooku.
Morawiecki zapewnia, że Polska musi być – i będzie – w tej sprawie stanowcza. "Podejmujemy wszelkie możliwe kroki prawne i polityczne w celu odzyskania polskiego majątku – zarówno skradzionego w czasie II wojny światowej jak i w każdym innym okresie" – czytamy.