Dmitrowicz: W sprawie Bandery musimy wyraźnie mówić Ukraińcom "nie"
Damian Cygan: Jak powinniśmy rozmawiać o Banderze ze stroną ukraińską? Ten problem co jakiś czas wraca i psuje nasze stosunki. I to nie z winy z Polski.
Piotr Dmitrowicz: W tej sprawie widać lata zaniedbań, ale dziś strona polska musi cały czas mówić jasno i wyraźnie: w 1943 i 1944 roku na Wołyniu dokonało się ludobójstwo. Za to wszystko odpowiedzialni są Ukraińcy z UPA, odpowiedzialny jest Bandera. I nigdy nie zgodzimy się na to, żeby Bandera był podnoszony do godności bohatera.
Rozumiem, że jest wojna, Putin napadł na Ukrainę, ale to nie znaczy, że my nie możemy i nie powinniśmy o tym głośno i wyraźnie mówić. Bo, jak mawiał Józef Mackiewicz, "tylko prawda jest ciekawa". Może to jest banał, ale w tej sprawie musimy jasno mówić Ukraińcom: "Nie, na to naszej zgody nie ma. Non possumus".
Mało tego, teraz jest absolutnie doskonała sytuacja, żeby wymusić na Ukraińcach kolejne ekshumacje i upamiętnienie ofiar ludobójstwa na Wołyniu.
Niemcy udzieliły polskiemu MSZ odpowiedzi na notę ws. reparacji wojennych, oświadczając, że nie zamierzają podejmować negocjacji w tej sprawie. Co rząd może jeszcze zrobić w takiej sytuacji?
Strona polska może zrobić jeszcze bardzo wiele. Raport o stratach wojennych był w moim przekonaniu pewnego rodzaju otwarciem. Uważam i powtarzam to jak mantrę, że ten raport jest dla nas narzędziem do prowadzenia polityki historycznej. Do przypominania tego, co Niemcy zrobili w czasie II wojny światowej – o zniszczeniu substancji narodowej i materialnej.
Oczywiście, że Niemcy będą w ten sposób reagowali na nasze działania, ale my musimy systematycznie i cały czas o tym przypominać i kruszyć ten berliński mur, który jest twardy, ale mam wrażenie, że z czasem on będzie murszał i stawał się coraz słabszy.
Benedykt XVI spoczął dziś w grobie w podziemiach Watykanu. Jak zostanie zapamiętany jego pontyfikat?
Dla mnie pontyfikat Benedykta XVI to oczywiście w dużej części kontynuacja tego, co robił Jan Paweł II. Trzeba pamiętać, że to byli ludzie bardzo blisko ze sobą związani – łączyła ich nić duchowa, teologiczna, ale również pewne doświadczenia historyczne, bardzo ważne dla jednego i drugiego.
Zarówno Joseph Ratzinger, jak i Karol Wojtyła urodzili się przed wybuchem II wojny światowej i doświadczyli tego dramatu wojny, Holokaustu, a później czasów komunizmów – oczywiście w bardzo różny sposób, bo z perspektywy Jana Pawła II to był komunizm przeżywany "na żywo", a Benedykt XVI obserwował go zza żelaznej kurtyny.
Jak papież senior zostanie zapamiętany? Z mojej perspektywy, osoby wierzącej, która traktuje te wszystkie sprawy bardzo poważnie, jako mądry, bardzo wyważony i odpowiedni do tych trudnych czasów, w których Benedykt XVI był papieżem.