Iran oskarża księcia Harry'ego o zbrodnie wojenne
10 stycznia do księgarń trafiła biografia księcia Harry'ego. Syn króla Karola postanowił otworzyć się na temat swoich misji w Afganistanie. Książę w 2012 roku uczestniczył w misji na Bliskim Wschodzie jako pilot śmigłowca szturmowego Apache. We wspomnianym fragmencie Harry miał opisać, jak "eliminował tych złych" w Afganistanie, zanim ci "wyeliminowali tych dobrych". "Chciałem wrócić do Wielkiej Brytanii ze wszystkimi kończynami, ale przede wszystkim chciałem wrócić do domu z nienaruszonym sumieniem" – tak brzmi fragment książki, który przytaczają brytyjskie media.
Harry wyjawił również, że podczas drugiej misji w Afganistanie zabił 25 osób. Przyznał, że zna dobrze tę liczbę, ponieważ w dobie "Apache i laptopów" wszystko było dokładnie rejestrowane. Tłumaczy, że niemożliwe jest zabicie ludzi, jeśli postrzega się ich jako "ludzi". Harry nie ukrywa, że widział ich jako "figury zdjęte z planszy" albo "wyeliminowanie tych złych".
"Mój numer to 25. Nie jest to liczba, która napełnia mnie satysfakcją, ale też mnie nie zawstydza" – wyznaje książę w swojej biografii.
Odzew z Bliskiego Wschodu
Książęce wynurzenia nie pozostały bez odpowiedzi. Władze rządzonego obecnie przez talibów Afganistanu podkreśliły, że "zachodnia okupacja Afganistanu to straszny czas w historii ludzkości, a komentarze księcia Harry’ego to część traumy, której Afgańczycy doświadczyli z rąk okupantów".
Jeszcze ostrzej zareagował Iran. Niedawno w kraju tym dokonano egzekucji na posiadającym podwójne obywatelstwo byłym ministrze obrony. Londyn nazwał ten czyn "barbarzyństwem".
"Krytykujecie, a przymykacie oko na zbrodnie wojenne dokonane ręką członka rodziny królewskiej" – odpowiedział szef MSZ Iranu, odnosząc się do książki "Spare".