Radykalne plany Trzaskowskiego. Warzecha: Ludzie powinni tę ekipę obrzucić gnojem
Warszawa wprowadza Strefę Czystego Transportu. To zielona rewolucja, która zakłada promocję samochodów elektrycznych, carsharingu oraz komunikacji miejskiej. Działania władz stolicy boleśnie odczują właściciele tradycyjnych samochodów spalinowych.
Warszawa przeciw kierowcom
"Od lipca 2024 r. samochody benzynowe wyprodukowane przed 1997 rokiem i auta z silnikiem diesla wyprodukowane przed 2006 roku nie będą mogły wjechać do SCT w Warszawie. W 2026, 2028 i 2030 r. normy jeszcze bardziej się zaostrzą. Według analiz ratusza w pierwszym etapie nowe przepisy dotkną około 2% pojazdów, w kolejnych 27, 55 i 74% aut" – opisuje sprawę Piotr Maciążek z portalu strefainwestorow.pl.
Strefa Czystego Transportu to kontrowersyjne rozwiązanie, które w zachodnich państwach cieszy się jednak rosnącą popularnością. Do tej pory na wprowadzenie takich działań zdecydowały się wyłącznie trzy miasta w Polsce: Kraków, Wrocław oraz właśnie Warszawa.
Warzecha: Wywieźć na taczkach
Idea SCT jest szeroko krytykowana, gdyż uderza we właścicieli samochodów spalinowych, które są najpopularniejszymi autami w Polsce, a jednocześnie faworyzuje niezwykle kosztowne samochody elektryczne.
Ostry komentarz w sprawie zamieścił publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha.
"Czyli za zaledwie 8 lat 3/4 samochodów nie wjedzie do Warszawy. Za sam ten pomysł ludzie powinni tę ekipę wywieźć na taczkach i obrzucić gnojem. OSIEM LAT" – napisał Warzecha na Twittterze.
W kolejnym komentarzu publicysta zwrócił uwagę, aby wziąć udział w konsultacjach, jakie rozpoczął warszawski ratusz. "Namawiam wszystkich, którzy nie chcą ograniczania prawa własności i zielonego zamordyzmu, żeby wzięli w nich w jakiejś formie udział i protestowali przeciwko zielonej komunie" – napisał.