Ambasador USA przybyła do Moskwy. "Witamy z powrotem"
O przybyciu dyplomatki do placówki w Moskwie pisze stacja CNN, informacje podano także na Twitterze Ambasady USA w Rosji. "Witamy z powrotem w Rosji, ambasadorze Tracy!" – czytamy we wpisie na koncie, należącym do placówki.
Lynne Tracy wcześniej pełniła funkcję Zastępcy Szefa Misji, a w grudniu została nominowana na ambasadora Stanów Zjednoczonych w Rosji.
Jak relacjonuje CNN, przed wyjazdem do Moskwy, dyplomatka spotkała się z rosyjskim ambasadorem w USA – Anatolijem Antonowem.
Napięte relacje na linii USA-Rosja
Przybycie ambasador do Moskwy nastąpiło dzień po tym jak prezydent USA Joe Biden poinformował, że Stany Zjednoczone planują wysłać 31 czołgów Ambrams na Ukraine, a Rosja przeprowadziła kolejną serię ataków rakietowych na terytorium Ukrainy – opisuje dalej CNN.
Serwis cytuje też niedawną wypowiedź rzecznika Departamentu Stanu USA Neda Price'a, który podkreślał potrzebę utrzymania komunikacji między Moskwą a Waszyngtonem. – Jasno wyrazili nasze pragnienie utrzymania otwartych kanałów komunikacji z Rosją – mówił Price podczas wtorkowej konferencji prasowej.
Rzecznik Departamentu Stanu USA tłumaczył także, że kanały te są "wykorzystywane do informowania, gdzie jesteśmy w sprawach, które są dla nas najwyższym priorytetem", w tym w kwestii bezprawnego przetrzymywania amerykańskim obywateli w Rosji.
"Kolejna jawna prowokacja"
W środę, ambasador Rosji w USA wydał oświadczenie, w sprawie możliwości dostaw amerykańskich czołgów Abrams na Ukrainę. Dyplomata stwierdził w nim, że rosyjskie siły zbrojne zniszczą wyprodukowane w USA czołgi Abrams i inny sprzęt wojskowy NATO, jeśli zostaną one dostarczone na Ukrainę.
"Jeśli zostanie podjęta decyzja o przekazaniu do Kijowa M1 Abrams, to bez wątpienia amerykańskie czołgi zostaną zniszczone, podobnie jak wszystkie inne próbki sprzętu wojskowego NATO" – czytamy w oświadczeniu rosyjskiej ambasady.
Poproszony o komentarz w sprawie możliwych dostaw czołgów M1 Abrams do Kijowa, Antonow powiedział, że „analiza całej sekwencji działań Waszyngtonu” pokazuje, że Amerykanie "ciągle podnoszą poprzeczkę w zakresie pomocy wojskowej dla swojego marionetkowego rządu".