"Okrążenie zgrupowania". Analityk o niepokojącym scenariuszu rosyjskiej ofensywy
Obecnie wojska rosyjskie dokonują szeregu uderzeń artyleryjskich bądź zaczepnych o ograniczonym zakresie w różnych miejscach w Donbasie, a także na froncie południowym. Najcięższe walki wciąż toczą się pod Bachmutem. Rosjanie naciskają z trzech stron, a obrońcy do prawdopodobnego odwrotu mają dostępną już tylko jedną drogę. Siły ukraińskie mają jednak niedaleko na zachód przygotowaną następną linię obrony.
Rozpoczęcie właściwej ofensywy wojsk Rosji jest przewidywane przez zachodnich i ukraińskich ekspertów na okolice drugiej części lutego albo początek marca.
Rosjanie spróbują okrążyć Ukraińców na wschodzie?
W rozmowie z Wirtualną Polską ppłk. Rezerwy Maciej Korowaj przedstawił bardzo niepokojącą analizę w tym zakresie. Były żołnierz wojsk pancernych i analityk rosyjskiej taktyki założył, że siły rosyjskie osiągną gotowość do rozpoczęcia działań około 20 lutego. – Należy zakładać, że Rosjanie pomimo problemów zdołali się przygotować – wskazuje.
W ocenie rozmówcy WP celem rosyjskiej ofensywy będzie doprowadzenie do okrążenia dużego zgrupowania ukraińskich wojsk operującego we wschodniej części Ukrainy. W operację ma być zaangażowanych około 250-300 tys. rosyjskich żołnierzy.
Kreml ma liczyć na to, że jeśli sojusznicy Ukrainy utracą wiarę w zwycięstwo, to przestaną wysyłać jej sprzęt i uzbrojenie. „Dlatego okrążenie ukraińskiej armii ma udowodnić, że obrońcy nie będą już w stanie odtwarzać swojej zdolności bojowej” – wskazuje Korowaj. W zamyśle Rosjan zajęcie Kijowa nie jest już priorytetem. Celem jest otoczenie i osłabienie głównych sił wojskowych. Mimo to, Ukraińcy muszą zachować odpowiednie siły, by nie dopuścić do zagrożenia dla stolicy. Tym bardziej że Kijów będzie prawdopodobnie celem operacji pomocniczej.
Zdaniem ppłk. Korowaja zasadnicze uderzenie Rosjan zostanie wyprowadzone z północnego wschodu, z okolic miasta Sumy. „Odwodowe ukraińskie brygady będą gnały by zablokować dojście w pobliże Kijowa. Wtedy na przemieszczające się rezerwy uderzy rosyjski drugi rzut i wzdłuż rzeki Dniepr będzie prowadził natarcie w kierunku południowym. Na tyle daleko od rzeki, by nie stać się celem dla rakiet HIMARS i na tyle blisko granicy rosyjsko-ukraińskiej by być w optymalnym zasięgu własnej logistyki i osłony systemów obrony powietrznej oraz wsparcia lotnictwa” – ocenia wojskowy.
Atak z południa
Kolejne zgrupowanie rosyjskie ma wyjść z południa celem zagrożenia odcięciem ukraińskich sił walczących i stacjonujących obecnie w Donbasie. „Jeśli do tego dojdzie systematyczne niszczenie przepraw nad Dnieprem i posiadanie przez agresora sił trzeciego rzutu, to wojska ukraińskie znajdą się w tej samej sytuacji, co rosyjskie w zeszłym roku pod Chersoniem”. Obecnie ograniczone ataki Rosjan w Donbasie mają za zadanie „zmęczyć ukraińskie jednostki” przed właściwym atakiem i wymusić użycie odwodów, czego Ukraińcy nie robią, rozumiejąc taktykę Rosjan.
Korowaj zaznacza, że dzięki satelitom zachodnie służby dokładnie śledzą ruchy wojsk rosyjskich, jednak problem stanowi ogromny obszar, który należy monitorować. Interpretację zamiarów Rosjan utrudnia też duży ruch transportów wojskowych związanych z aktualnymi działaniami frontowymi.
„Ponadto widząc grupę czołgów trudno ocenić, czy ta jednostka przygotowuje się do walki, czy raczej odtwarza gotowość bojową po działaniach. Rosjanie liczą, że zmylą wywiady Zachodu – mówi dalej ppłk Korowaj. – Sądzę iż generał Załużny również kalkuluje. Czeka, jak Rosja wyprowadzi cios, by odpowiednio zareagować. Teraz to Rosjanie mają inicjatywę” – mówi wojskowy w rozmowie z wp.pl.
W ocenie analityka dziennie straty obu stron mogą sięgnąć aż 5 tys. zabitych i rannych.