Biden w Warszawie, św. Ambroży w Mediolanie, czyli o złym i dobrym sojuszu tronu i ołtarza
Biden poprosił o odprawienie dla niego i jego otoczenia specjalnej Mszy świętej w apartamencie hotelowym. Jak informują media, podczas Mszy celebrans posypał głowy uczestników popiołem i udzielił im Komunii świętej. Można by się cieszyć z pobożności prezydenta USA, gdyby nie pewne okoliczności. Otóż jest on znany z bezwarunkowego poparcia dla aborcji, czyli zabijania dzieci poczętych, nawet do końca ciąży.
Kanon 915. Kodeksu Prawa Kanonicznego, mówi o tym, że do Komunii św. nie należy dopuszczać osób trwających z uporem w jawnym grzechu ciężkim. Takim natomiast jest wieloletnie publiczne wspieranie zbrodni, jaką jest aborcja. Także wszyscy inni prawodawcy, którzy choćby jednorazowo wsparli projekty wymierzone w świętość ludzkiego życia, nie powinni przyjmować Komunii św., dopóki nie pojednają się z Bogiem i Kościołem. Z tego powodu wielu biskupów amerykańskich, między innymi Thomas Paprocki, sprzeciwia się udzielaniu Bidenowi Komunii świętej, a zdarzyło się również, że pewien ksiądz w Karolinie Południowej odmówił prezydentowi udzielenia sakramentu. Komunia Święta oznacza, że jesteśmy jednością z Bogiem, samym sobą i Kościołem. Nasze działania powinny to odzwierciedlać. Niestety, musiałem Bidenowi odmówić – tłumaczył ksiądz Morey.
Z przykrością trzeba stwierdzić, że w Warszawie, ani biskup miejsca, ani celebrans, czyli ojciec Wiesław Dawidowski, rektor anglojęzycznego duszpasterstwa, nie wykazali się podobnym szacunkiem dla Pana Jezusa ani prawa kanonicznego. Oczywiście, aby odmówić komunii prezydentowi najpotężniejszego państwa świata i hegemonowi Zachodu, do którego zalicza się Polska, potrzeba było odwagi.
W historii bywały takie wydarzenia. Najbardziej znany jest zapewne przypadek dotyczący Teodozjusza I, ostatniego z wielkich cesarzy rzymskich, pobożnego katolika. W roku 390 po Chrystusie, Buteryk, komendant garnizonu rzymskiego w Tesalonice, kazał aresztować popularnego w mieście woźnicę, gwiazdę wyścigów rydwanów, który uwiódł jego służącego. Fani woźnicy wywołali w mieście tumult i w czasie jego trwania ukamienowali Buteryka. W odwecie cesarz zarządził surowe represje. W ich wyniku żołnierze cesarscy zabili w mieście 7000 mężczyzn.
Cieszący się wielkim szacunkiem, Ambroży, biskup Mediolanu, wezwał cesarza do pokuty, a kiedy ten żądania tego nie spełnił, nie wpuścił go do katedry mówiąc: Nie ośmielę się złożyć Ofiary, jeśli ty będziesz chciał w niej uczestniczyć. Bo czyż to czego nie wolno winnemu przelania krwi jednego niewinnego, wolno winnemu przelania krwi wielu? Teodozjusz ostatecznie pokutę odprawił, a Ambroży dopuścił go do sakramentów. Joe Biden, zaciekły propagator aborcji odpowiada za dziesiątki, a może nawet setki tysięcy zabójstw niewinnych. Nie widać nawet śladu aby żałował za te zbrodnie. Jednak arcybiskup warszawski nie wezwał go do pokuty.
Wielu jest takich, którzy twierdzą, że Kościół zbłądził przyjmując opiekę cesarzy, poczynając od Konstantyna Wielkiego i wydanego przez niego Edyktu Mediolańskiego. Edykt ten zakończył prześladowania chrześcijan. Wydaje się, że ludzie ci z nostalgią wspominają czasy, kiedy chrześcijan mordowano za wiarę w Jezusa Chrystusa. Krytykując sojusz tronu z ołtarzem, mają jednak trochę racji. Kościół nie powinien nigdy aprobować niemoralnego postępowania rządzących, powinien zdecydowanie czynom niemoralnym się sprzeciwiać. Niestety nie zaobserwowaliśmy tego podczas wizyty prezydenta Bidena w Warszawie, ani wcześniej w Watykanie.
Święty Ambroży i wielu innych biskupów potrafili nakłonić władców do poprawy postępowania. Taki sojusz tronu z ołtarzem można pochwalić. Inni biskupi, tak jak święty Stanisław czy święty Tomasz Becket potrafili sprzeciwić się niegodziwemu postępowaniu władców, oddając życie w obronie zasad moralnych. Dzięki ich ofierze Europa stawała się bardziej ludzka. Niestety dziś, na Zachodzie nie widzimy wielu chętnych do ich naśladowania. Wydaje się, że obecnie sojusz tronu z ołtarzem polega na tym, że biskupi dostosowują się do zdania władców tego świata, a nasza sfera cywilizacyjna staje się coraz bardziej nieludzka.