Strach przed stagflacją w UE

Dodano:
Flaga Unii Europejskiej przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego. Źródło: PAP / RONALD WITTEK
Bogdan Rzońca | Emocje polityczne związane ze zbliżającą się kampanią wyborczą do polskiego parlamentu są tak przekierowywane przez polską opozycję, żeby wyborcy myśleli, że kryzys gospodarczy przejawiający się w inflacji i wzroście kosztów życia miał jednego winowajcę: Zjednoczoną Prawicę.

Tymczasem takie same problemy, jak Polska mają inne kraje UE, o czym z ust polityków PO, PSL i Lewicy przeciętny wyborca nie usłyszy. Tymczasem w 2023 roku w Unii Europejskiej dominuje pesymizm, bo jak napisano w jednym z dokumentów "gospodarce UE grozi w 2023 r. ryzyko stagflacji, ponieważ wzrost realnego PKB ma wynieść zaledwie 0,3 proc.", co powoduje słabe perspektywy gospodarcze Unii i malejącą jej konkurencyjność na świecie.

Sytuacja ta będzie jednak przezwyciężona, bohatersko zapowiadają eurokraci, a to dzięki utworzeniu europejskiego funduszu suwerenności z którego finansowane będą ważne projekty w dziedzinie zielonej energii, technologii cyfrowej i obrony. Tyle tylko, że pieniądze na ten nowy fundusz będą pochodzić z... kolejnego wspólnotowego długu podżyrowanego przez wszystkie państwa UE. Innym panaceum, miejmy nadzieję, na doraźną biedę europejską jest europejska autonomia strategiczna (EAS), czyli próba wmówienia Europejczykom, że obronne mechanizmy unijne, nadzorowane głównie przez Niemcy i Francję, muszą mieć wyższość nad politykami narodowymi.

Pożyczki UE

Wielu ekonomistów uważa, że popieranie zaciągania nowych pożyczek przez UE jest sprzeczne z interesami wielu państw w UE, które nie powinny biernie czekać na to, co im spadnie ze stołu UE, w ramach grantów czy pożyczek, które zapewne znowu będą obwarowane procedurą praworządności, po to by np. prawicowym rządom nie dać tych środków. Europejska Autonomia Strategiczna natomiast to niewypał, który już wybuchnął przy okazji uwidocznienia się sprzecznych interesów poszczególnych państw UE względem wojny na Ukrainie i negatywnego stosunku marzycieli europejskich elit, które widziały UE jako potęgę niezależną od USA. Wojna na Ukrainie obnażyła te marzenia druzgocąco, a postawa Joe Bidena znacząco wzmocniła polski przekaz o potrzebie transatlantyckiej współpracy demokratycznego świata.

Na duże obawy UE, co do stanu gospodarki wskazują też treści zawarte w przygotowywanych rezolucjach na 2023 rok, podkreślające obawy, co do obecnych i przyszłych zobowiązań UE w zakresie spłaty zadłużenia UE. Ta kwestia analizowana jest pod względem utrzymania integralności UE i zdolności do zaciągania następnych kredytów. Główne pytanie na dziś, to pytanie o to, czy wszyscy będą godzić się na nowe kredyty i podatki zapowiadane przez unijnych chadeków, zielonych, liberałów i socjalistów. Te nowe daniny oparte mają być o: unijny system handlu uprawnieniami do emisji, mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 i pierwszy filar otwartych ram Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju i G20 w sprawie erozji bazy podatkowej i przenoszenia zysków w odniesieniu do minimalnego opodatkowania przedsiębiorstw wielonarodowych. Ten nowy koszyk zasobów własnych (nowych podatków zasilających budżet UE) Komisja Europejska powinna przedstawić w trzecim kwartale 2023 r.

Czy KE przedstawi ten projekt, na razie nie wiemy, ale świadomość ponoszenia kosztów unijnej polityki przez najbiedniejsze kraje jest coraz większa, a wybory do Parlamentu Europejskiego też są coraz bliżej. Delektowanie się nowomową unijczyków, wskazującą na wszechpotęgę UE, już może nie wystarczyć do zgody na nowe obciążenia, a rzeczywistość gospodarcza coraz bardziej dociera do każdego elektoratu, który wie, że w razie katastrof, kryzysów i nieszczęść w pierwszej kolejności może liczyć na własny kraj.

Bogdan Rzońca jest europosłem Prawa i Sprawiedliwości

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...