Szelągowska: Nie możesz powiedzieć "jestem za aborcją, ale jestem katolikiem"
Stwierdziła, że z Kościołem coraz więcej ją dzieli, jednak w przeszłości była mocno zakorzeniona we wspólnocie. – Bardzo dobrze znam radość z bycia praktykującym katolikiem naprawdę. Bycie w łasce uświęconej, przyjmowanie komunii, pielgrzymowanie. Bardzo piękny czas w moim życiu – wspomina.
"To bardzo proste"
Szelągowska przyznała, że wiara była dla niej ważna. Porównała Kościół do klubu, w którym obowiązują konkretne zasady, których trzeba przestrzegać: – Chodzi o to, że każda religia jest zbiorem zasad. Zapisujemy się do klubu.
– Jeżeli ja w tej chwili zakładam klub i mówię, że do mojego klubu mogą należeć tylko ludzie, którzy mają zakolanówki w kolorze czarnym i czarną górę. Ty mówisz: "Spoko, bo mam czarny podkoszulek, więc należę". To ja mówię: "Kuba nie, bo masz białe skarpetki". To trochę tak jest z katolicyzmem, rozumiesz? Nie możesz powiedzieć: "Jestem za aborcją, ale jestem katolikiem". To znaczy, że nie jesteś, choć możesz nadal wierzyć. Nie możesz powiedzieć: "Jestem za małżeństwami osób LGBT, ale jestem katolikiem". Nie jesteś katolikiem. Nie można być trochę w ciąży. To jest bardzo proste – podkreśliła, zwracając się do jednego z prowadzących, Kuby Wojewódzkiego.
– Mnie wkurza, jak ludzie właśnie wybiórczo traktują te rzeczy. Kościół katolicki zakazuje akupunktury, zakazuje medycyny chińskiej, zakazuje jogi. Uprawiasz jogę? To nie mów mi, że jesteś katolikiem, bo robisz wbrew. Jak byłam katoliczką praktykującą, to odrzuciłam te wszystkie rzeczy. Nie zgadzając się z nimi, ale chciałam przynależeć do tego klubu – podsumowała prezenterka.