Kolejny problem rosyjskiej armii. Żołnierze giną nie tylko w walce

Ogromne straty rosyjskich oddziałów, w tym także w szeregach najemników z Grupy Wagnera, będą nadal ograniczać rosyjskie działania ofensywne w rejonie Bachmutu i na szerszym teatrze działań wojennych. Taką opinię przedstawili analitycy Instytutu Studiów nad Wojną w swoim najnowszym raporcie.

Rosnące straty "wagnerowców" prawdopodobnie zagrożą próbom utrzymania wpływowej roli wśród sił okupacyjnych przez ich szefa Jewgienija Prigożyna.

Brytyjski wywiad: Piją na umór

Jak informuje brytyjski wywiad, wielu rosyjskich żołnierzy zginęło „z przyczyn niebojowych”. Poważnym problemem pozostaje spożywanie alkoholu. Problem ma być na tyle szeroki, że nawet sami Rosjanie przestali przymykać na niego oczy.

„W dniu 27 marca rosyjski kanał informacyjny na Telegramie poinformował o »niezwykle wysokiej« licznie incydentów, przestępstw i zgonów związanych ze spożywaniem alkoholu wśród sił rosyjskich” – informuje brytyjski wywiad w swoim raporcie.

Z problemu zdają sobie sprawę rosyjscy dowódcy, jednak ze względu na powszechność alkoholu w samej Rosji, samo zjawisko przez dłuższy czas było po cichu akceptowane. Do spożywania alkoholu miało dochodzić nawet ponoć prowadzenia działań bojowych - przekonują Brytyjczycy.

Potężne straty Rosjan

Kilka dni temu na konferencji prasowej w Londynie po spotkaniu ze swoim szwedzkim szefem dyplomacji, Brytyjski minister obrony Ben Wallace przekazał, powołując się na dane amerykańskiego wywiadu, że od początku wojny na Ukrainie zginęło lub zostało rannych ponad 220 tys. rosyjskich żołnierzy i najemników.

W jego ocenie rosyjskie wojska obecnie nie czynią praktycznie żadnych postępów i "ponoszą ogromne straty". - Siły rosyjskie mają w tej chwili w swoich wysiłkach jakieś naprawdę znaczące i głębokie problemy systemowe. Ostatnie oceny amerykańskie, które widziałem, szacują teraz liczbę ofiar na ponad 220 tys. zabitych lub rannych - mówił brytyjski minister.

Jeszcze w lutym Brytyjczycy oceniali, że rosyjskie straty wynoszą od 175 do 200 tys., z czego zabitych między 40 a 60 tys