Unia nie sfinansuje płotów
Jeśli w dokumentach budżetowych na każdym kroku pojawiają się zapisy dotyczące potrzeby finansowania spraw związanych ze zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym oraz eksponowana jest potrzeba finansowania zagadnień związanych z płcią, w tym tematyka gender, to już wiadomo, która siła polityczna forsuje budżet i która ma najwięcej do zaoferowania swojemu elektoratowi.
Oczywiście nie chcę przesadzić i nie napiszę, że wymienione wyżej problemy są najmocniej finansowane. Jest trochę inaczej – one są promowane, są wzmacniane oraz są na te zagadnienia pieniądze z UE kierowane do poszczególnych krajów unijnych, a także na zewnątrz, np. do państw afrykańskich, gdzie liberałowie i lewica poprzez takie finansowanie polityki płciowej zdobywają przyczółki i rozwijają swe skrzydła.
W przyszłorocznym budżecie UE widoczne są pozycje, podobnie jak w budżecie na 2023 r., związane z wojną na Ukrainie, co jest oczywiste. Duże wydatki proponowane są na politykę spójności, rolnictwo, i przedsiębiorczość. Jest wszakże jedna nowa propozycja budżetowa, dla wielu europosłów także oczywista z punktu widzenia bezpieczeństwa regionów granicznych UE z państwami spoza UE.
Otóż, jak wiadomo, wiele krajów granicznych zabezpiecza się od lat przed nielegalnym przekroczeniom granicy w różnych częściach UE, na zewnętrznych granicach. Najgłośniej oczywiście i najfałszywiej przedstawiana jest sytuacja na granicy polsko-białoruskiej, gdzie oskarża się bezpodstawnie polskie władze nawet o mordowanie ludzi, o zgrozo, i nic nie wspomina się o tym, że na tej granicy jest w sumie trzynaście drogowych i kolejowych przejść granicznych, z których każdy pokrzywdzony gdziekolwiek pod słońcem może skorzystać.
W związku z napięciami na granicach UE pojawił się pomysł finansowania budowy płotów zabezpieczających granice UE z budżetu UE. Taka propozycja pierwotnie pojawiła się w projekcie Komisji Europejskiej i wydawało się, że będzie pozytywnie przyjęta. W miarę upływu czasu, podczas debat Komisji Budżetu UE, szanse jednak na ten wydatek topniały. Najzajadlej pomysł ten krytykowali politycy liberalni z RENEW, w których szeregach europejskich jest partia Szymona Hołowni Polska 2050, oraz lewica PE. Chłodno do pomysłu odnosili się "Zieloni", a EPL początkowo popierała takie decyzje, lecz w końcu spasowała.
Ostatecznie więc wydatki na cele bezpieczeństwa związane z budową murów, czy płotów na granicy nie zyskają poparcia w obecnej koalicji rządzącej UE, o czym zadecydują głosowania w przyszłym tygodniu na sesji plenarnej PE w Strasburgu. Wyborcy zatem sami muszą ocenić ten fakt i zapytać zwolenników takiego rozwiązania, startujących do Parlamentu Europejskiego, o ich priorytety programowe, bo sytuacja na granicach jest wciąż skomplikowana, a destabilizowanie granic UE to trwały pomysł Putina i innych fałszywych mesjaszy zagrażających współczesnemu światu.
Autor jest europosłem Prawa i Sprawiedliwości