"Zamach na Putina". Rosja ćwiczy taktyczny atak nuklearny
W obwodzie kaliningradzkim odbyły się w środę ćwiczenia kompleksów Iskander. Zdolne do wystrzeliwania zarówno pocisków manewrujących, jak i balistycznych, w tym z głowicą nuklearną, Iskandery "dokonywały elektronicznych startów pojedynczych i grupowych" – poinformowała służba prasowa Zachodniego Okręgu Wojskowego.
Rosjanie ćwiczyli ostrzał celów imitujących wyrzutnie, lotniska, skupiska sprzętu i stanowiska dowodzenia "pozorowanego wroga", a następnie przeprowadzili "odsunięcie Iskanderów od uderzenia odwetowego, które zgodnie z ideą ćwiczeń mogło mieć również charakter nuklearny".
Po wodowaniu załogi Floty Bałtyckiej opracowano "działania w warunkach promieniowania i skażenia chemicznego terenu". W manewrach brało udział około 100 żołnierzy i około 20 jednostek sprzętu wojskowego i specjalnego – podaje "The Moscow Times".
Rakiety Iskander zagrażają nie tylko Polsce
Deklarowany zasięg Iskanderów to 500 km. Pozwoli im to z obwodu kaliningradzkiego objąć zachodnią Ukrainę, Polskę, wszystkie kraje bałtyckie aż po Estonię, dotrzeć do Szwecji i Niemiec wschodnich, w tym do Berlina.
Stany Zjednoczone uważają, że jeden z pocisków kompleksu, 9M729, jest w stanie latać znacznie dalej i zagraża także krajom Europy Zachodniej.
Atak dronów na Kreml. Rosja oskarża Ukrainę i USA
Po nalocie dronów, który Moskwa określiła jako atak terrorystyczny, Kreml zagroził "działaniami odwetowymi". Przewodniczący Dumy Państwowej FR Wiaczesław Wołodin ogłosił potrzebę "użycia broni, która może powstrzymać i zniszczyć reżim terrorystyczny w Kijowie", a deputowany Oleg Morozow wezwał do uderzenia, które "śmiertelnie ukarze" wroga.
Rzecznik prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow wyjaśnił, że można mówić tylko o "przemyślanych krokach", które leżą w interesie kraju. Dodał, że decyzja o ataku na prezydencką rezydencję na Kremlu została podjęta w Stanach Zjednoczonych, a Ukraina jest tylko jej wykonawcą.
Zarówno Kijów, jak i Waszyngton zaprzeczyły oskarżeniom Rosji. – Nie atakujemy ani Moskwy, ani Putina – powiedział ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. – Nie mamy z tym nic wspólnego – oświadczył z kolei rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby.