Urzędnicy promujący zamianę aut na rowery dadzą przykład? Jest decyzja
Projekt w budżecie obywatelskim złożył jeden radnych PiS – Ernest Kobyliński.
Urzędnicy też na rowery?
Asumptem do zgłoszenia propozycji są daleko idące działania oraz promocja warszawskiego urzędu, by warszawiacy zrezygnowali z aut i przesiedli się na rowery. Wspomniane działania to m.in. zwężanie ulic, likwidowanie parkingów, czy forsowanie Strefy Czystego Transportu, która w praktyce polega nie na promowaniu, tylko na zakazywaniu. STC to bowiem ustalony i ograniczony teren miasta, na który część pojazdów wjeżdżać nie może.
Ratusz odmawia
Sprawę opisuje portal TVP Info oraz na swoich mediach społecznościowych radny Ernest Kobyliński – autor projektu.
"Przykład powinien iść z góry – takie założenie przyjęto w projekcie budżetu obywatelskiego m. st. Warszawy. Pomysł był prosty: urzędnicy, w tym także prezydent Rafał Trzaskowski, którzy wypychają z miasta samochody i zachęcają do przesiadki na rowery, sami rezygnują ze służbowych aut i kupują rowery oraz riksze. Decyzja stołecznego ratusza – odmowna. W jej uzasadnieniu można m.in. przeczytać, że korzystanie z samochodów urzędnicy mają już w zwyczaju, a bez nich byliby mniej efektywni" – czytamy na TVP Info.
Uzasadnienie
Kobyliński opublikował na swoim Facebooku fragmenty uzasadnienia odmowy wobec jego propozycji.
"Projekt narusza przyjęte w Urzędzie standardy odbywania podróży służbowych przez przedstawicieli stołecznych władz samorządowych. Prezydent i kierownictwo Urzędu zwyczajowo korzystają z samochodów, które gwarantują im sprawne zarządzanie miastem. Takie rozwiązanie jest normą przyjętą w administracji samorządowej i państwowej. Rezygnacja z tego standardu wiązałaby się z ryzykiem obniżenia efektywności działań zarządczych (...) Dodajmy, że projekt jest sprzeczny z Wieloletnią Prognozą Finansową Miasta. W kolejnych latach w budżecie Biura Administracyjnego zaplanowane są wydatki na leasing samochodów służbowych, w tym samochodów elektrycznych, z których również korzysta kierownictwo Urzędu. Rozwiązanie zawartych umów oznaczałoby ryzyko poniesienia wysokich, nieuzasadnionych kosztów" – czytamy.
„Niestety zarządzanie naszym miastem jest na niskim poziomie, na wysokim jest za to hipokryzja władz Stolicy, wymuszających a nie zachęcających mieszkańców do rezygnacji z samochodu” – skomentował Kobyliński.