Wybory w Grecji. Jóźwiak: Tryumf chadecji, porażka sondażowni
Robert Zawadzki: Za nami wybory w Grecji. Co ciekawego możemy o nich powiedzieć?
Jakub Jóźwiak: Niewątpliwie jest to tryumf chadeckiej Nowej Demokracji i dotkliwa porażka sondażowni greckich. Partia premiera Kyriakosa Mitsotakisa we wszystkich sondażach przedwyborczych oscylowała w granicach 32-33 proc. Ostatecznie głos na chadeków oddało nieco ponad 40 proc. wyborców. To przełożyło się na 146 mandatów w 300-osobowym parlamencie. Widać zatem, że zabrakło niewiele, by chadecy zdobyli większość parlamentarną, mimo że ordynacja wyborcza była dla nich bardziej niekorzystna.
Dlaczego?
W 2016 roku koalicja SYRIZA (Koalicja Radykalnej Lewicy) i ANEL (Niezależni Grecy) zreformowała system wyborczy. Zmiany wprowadzały między innymi możliwość głosowania od 17. roku życia, a także umożliwiały Grekom mieszkającym poza granicami kraju patrycypację w wyborach. Co jednak najważniejsze – znosiły system premiowy dla najpopularniejszej partii. Do tej pory zwycięskie ugrupowanie otrzymywało „prezent” w formie 50 mandatów, co często zapewniało możliwość rządzenia bez potrzeby tworzenia koalicji.
Zmiany w tym zakresie, które były zresztą jedną ze sztandarowych obietnic SYRIZY, zostały przyjęte przez grecki parlament, jednak bez większości konstytucyjnej, czyli 200 posłów, a to oznaczało, że reforma wejdzie w życie nie już przy najbliższych wyborach parlamentarnych, czyli w 2019 r., ale w następnych, obecnych. Kiedy chadecy wygrali wybory w 2019 r., przystąpili do własnej reformy systemu wyborczego, który zostanie zastosowany przy następnych wyborach. Jest to wzmocniony system proporcjonalny. Polega na tym, że jeśli zwycięska partia osiągnie wynik co najmniej 25 proc., dostaje 20 mandatów „w prezencie”. Za każde 0,5 proc. powyżej 25 proc. otrzymuje kolejny mandat. Z kolei jeśli uzyska wynik 40 proc., co miało miejsce na przykład teraz, to dostaje premię rzędu 50 mandatów. Czyli tak naprawdę został przywrócony pośrednio system obowiązujący przed reformą SYRIZY.
Wróćmy do wyników niedzielnych wyborów parlamentarnych. Kto jest największym wygranym, a kto największym przegranym?
Bez wątpienia największym wygranym jest Nowa Demokracja. Jak już wspomniałem, poparcie chadeków w przedwyborczych sondażach oscylowało w granicach 32-33 proc. Był nawet moment, gdzie popularność partii Kyriakosa Mitsotakisa spadła poniżej 30 proc. Na tę sytuację wpłynęło kilka czynników, przede wszystkim pandemia COVID-19 i dość restrykcyjna polityka rządu. Grecy chcąc wyjść z domu np. do pracy lub apteki, musieli wpierw wysłać SMS-a do centrali o zamiarze opuszczenia mieszkania. Ponadto osoby niezaszczepione nie mogły wejść do wnętrza lokalu gastronomicznego, kawiarni itp., tylko musiały przebywać na zewnątrz. Innym czynnikiem, który spowodował, że poparcie chadeków malało, to kryzys gospodarczy i energetyczny wywołany rosyjską napaścią na Ukrainę. Tu trzeba zaznaczyć, że chadecy opowiedzieli się stanowczo po stronie Ukraińców. Wielu sądziło, że tzw. gwoździem do trumny dla rządu Nowej Demokracji może być katastrofa kolejowa w miejscowości Tempi niedaleko Larisy pod koniec lutego bieżącego roku. Zginęło wówczas co najmniej 50 osób, w tym wielu młodych. Niestety, infrastruktura kolejowa to jeden z zaniedbanych obszarów w Grecji.
Wydawało się, że te wszystkie czynniki sprawią, że chadecy może i wygrają wybory, ale władzę przejmie opozycja. Tyle że opozycja lewicowa i wręcz lewacka jest bardzo skłócona, a przez to podzielona na kilkanaście partyjek. Mało kto w Polsce wie, że w Grecji jak najbardziej legalnie działa i zyskuje zawsze ok. 6-8 % głosów Komunistyczna Partia Grecji (KKE) – to był dla mnie szok, że w Grecji można legalnie afiszować marksizm, chodzić na wiece z flagami z sierpem i młotem, podczas gdy w Polsce ta zbrodnicza ideologia jest słusznie zakazana. Idee komunistyczne i skrajnie lewackie były i są bardzo popularne zwłaszcza wśród studentów. Istnieje też jeszcze konserwatywna partia Elliniki Lysi, czyli Greckie Rozwiązanie, jednak ugrupowanie to cieszy się poparciem rzędu 4-5 proc. Krótko mówiąc, nie wnosi ono wiele do życia politycznego, chociaż może być rosnącą siłą jak w Polsce Konfederacja. Jeśli chodzi o największego przegranego, to bez wahania wskazałbym na SYRIZĘ. Partia Aleksisa Tsiprasa była uważana za głównego kontrkandydata dla chadeckiej Nowej Demokracji. Na szczęście dla Grecji tuż przed wyborami SYRIZA popełniła faux pas, które kosztowało ją utratę sporej części elektoratu.
Czyli?
Na kilka dni przed wyborami poseł SYRIZY Georgios Katrougalos stwierdził w jednym z wywiadów, że być może trzeba będzie przywrócić podatek od składek ubezpieczeniowych dla przedstawicieli wolnych zawodów do poziomu 20 proc. Zapowiedź ta odbiła się głośnym echem i została negatywnie przyjęta przez Greków. Katrougalos został skreślony z listy wyborczej SYRIZY, ale manewr ten nie mógł wiele zmienić, bo nie było już czasu. Partia Aleksisa Tsiprasa uzyskała w niedzielę 20,07 proc. Dla porównania w 2019 r. SYRIZA cieszyła się poparciem rzędu 31,53 proc. Wyborcy bardzo źle przyjęli zapowiedź Katrougalosa i część z nich zagłosowała na koalicję socjaldemokratyczną PASOK – KINAL (Ruch na rzecz Zmian). Tu trzeba przyznać, że wynik PASOK-u był o kilka procent wyższy, niż wskazywały na to sondaże. Widać też, że socjaldemokraci mogą „odbić” po części elektorat od SYRIZY, której poparcie zapewne będzie dalej topnieć. A cała historia przypomniała mi liczne polskie wybory i kontrowersyjne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego tuż przed wyborami, skutkujące odpływem elektoratu.
Chadecy wygrywają, ale brakuje im niewiele do większości parlamentarnej. Co zrobi Kyriakos Mitsotakis?
Premier Grecji już na wiecu wyborczym powiedział, że cieszy się z historycznego wyniku Nowej Demokracji. Zwrócę uwagę, że chadecy wygrali w niemal wszystkich okręgach wyborczych – z wyjątkiem Kozani, gdzie jest spora mniejszość muzułmańska, która tradycyjnie głosuje na partie lewicowe. Natomiast chadecy przejęli jeden z bastionów PASOK-u oraz SYRIZY, czyli Kretę. W przeszłości zdarzało się, że Nowa Demokracja wygrała w którymś z okręgów wyborczych na tej wyspie, ale nigdy nie w całości. Mamy zatem historyczne osiągnięcie partii Kyriakosa Mitsotakisa.
Odpowiadając na pytanie, sądzę, że Nowa Demokracja nie stworzy teraz rządu koalicyjnego, tylko pójdzie na ryzyko powtórzenia wyborów, już wg nowej/starej ordynacji, promującej zwycięzcę wyborów dodatkowymi miejscami, co już wcześniej wyjaśniałem. Według najnowszych doniesień medialnych wybory odbędą się 25 czerwca i wtedy, zakładając, że Nowa Demokracja utrzyma dotychczasowe poparcie i przy zastosowaniu nowego systemu podziału mandatów, utworzy z łatwością rząd większościowy. Jest co prawda ryzyko, że chadecy nie powtórzą niedzielnego sukcesu, ale Kyriakos Mitsotakis jest zdeterminowany do utworzenia samodzielnego gabinetu, bez konieczności dzielenia się wpływami z innym ugrupowaniem. Tym bardziej że zdolności koalicyjne chadeków po aferze podsłuchowej w latach 2021-2023, gdy oskarżano rząd o wykorzystywanie systemu Predator do śledzenia opozycyjnych dziennikarzy oraz polityków, na czele z europosłem i szefem PASOK-u Nikosem Andrulakisem, są znikome.
Załóżmy że chadecy wygrywają w następnych wyborach i tworzą samodzielnie rząd. Jak to się przełoży na relacje z sąsiadami oraz z Polską?
Z polskiego punktu widzenia, a zwłaszcza rządu Prawa i Sprawiedliwości, Nowa Demokracja jest dużo lepszym partnerem niż np. PASOK czy SYRIZA. Przypomnę, że z ramienia socjaldemokratów wywodziła się Eva Kaili, była wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, znana z powodu zamieszania wokół afery Qatargate. Ponadto Kaili opowiadała się za zastosowaniem wobec Polski i Węgier artykułu 7. Traktatu o Unii Europejskiej dotyczącego łamania praworządności. Jednakże z socjaldemokratami można by rozmawiać w sprawie uzyskania reparacji wojennych od Niemiec. Chadecy, niestety, raczej nie są zainteresowani tym tematem, co pokazała wypowiedź rzecznika rządu Akisa Skertsosa na kilka dni przed wyborami. Być może ta postawa wynika z tego, że partia Kyriakosa Mitsotakisa zasiada w tej samej frakcji co niemieckie CDU-CSU, czyli w Europejskiej Partii Ludowej.
Dlaczego jednak z polskiego punktu widzenia będzie lepiej, by wygrała znów Nowa Demokracja?
Po pierwsze, Kyriakos Mitsotakis popiera Ukrainę w wojnie z Rosją, Grecja dostarczyła też Kijowi sprzęt wojskowy. SYRIZA np. ogranicza swoje poparcie do działań dyplomatycznych i ewentualnie humanitarnych, krytykuje natomiast dostarczenie broni. PASOK w tym temacie ma podobne stanowisko co Nowa Demokracja. Ponadto Nowa Demokracja zamierza wybudować ogrodzenie na granicy z Turcją, aby zapobiec ewentualnej fali nielegalnej migracji. Kyriakos Mitsotakis jest zdania, że te inwestycje powinny powstać przy wsparciu środków unijnych. Czyli jest możliwe pole do współpracy między konserwatywną Zjednoczoną Prawicą a chadecką Nową Demokracją.
Wspomniał pan o ogrodzeniu na granicy grecko-tureckiej. Jak wyglądają obecne relacje na linii Ateny – Ankara?
Są bardzo napięte. To w dużym stopniu zasługa agresywnej polityki prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który co jakiś czas grozi Grecji np. interwencją wojskową. Na razie są to jedynie groźby, ale Erdogan potrafi być nieprzewidywalny, co zresztą pokazał przy kryzysie migracyjnym. Jak tylko widział, że jego oczekiwania nie są realizowane przez UE, to zezwolił migrantom na nielegalne przekroczenie granicy i dostanie się do państw członkowskich, destabilizując sytuację w wielu krajach UE.
Ponadto Erdogan realizuje politykę negującą tureckie zbrodnie chociażby na greckiej ludności zamieszkującej Pont. Na początku XX wieku doszło tam do pogromu, w ciągu kilkunastu lat zginęło lub zostało zaginionych około 353 tys. osób greckiego pochodzenia. Do tej pory Ankara nie potępiła tej zbrodni. Ponadto Erdogan próbuje zetrzeć ślady hellenizmu i chrześcijaństwa na terenie Turcji. Najlepszym przykładem jest przemiana Hagii Sophii z muzeum na meczet. Przecież ten obiekt został wybudowany jako świątynia chrześcijańska ku czci Mądrości Bożej.
Kolejną przyczyną napięcia na linii Ateny-Ankara jest fakt, że tureckie myśliwce notorycznie naruszają przestrzeń powietrzną Grecji. Ponadto Ankarze nie podoba się, że rząd w Atenach dozbraja Siły Zbrojne i rozmieszcza nowoczesny sprzęt na strategicznych wyspach niedaleko Turcji. W ocenie Ankary są to działania zaczepne i spotkają się z odpowiedzią ze strony Turcji. Nie ulega wątpliwości, że ten kryzys musi być jak najszybciej zażegnany, tym bardziej że mówimy o dwóch państwach członkowskich NATO. Sojusz Północnoatlantycki powinien szczególnie teraz być zjednoczony w obliczu imperialnej polityki Rosji. A z obecnego konfliktu miedzy Grecją a Turcją może być szczególnie zadowolona Moskwa.