Sukces marszu Tuska? Prof. Dudek wskazuje, co zyskał Kaczyński

Dodano:
Prof. Antoni Dudek Źródło: PAP / Marcin Gadomski
Nic nie konsoliduje zwolenników Kaczyńskiego tak skutecznie jak wrogość wobec Tuska – ocenia prof. Antoni Dudek z UKSW.

W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł marsz zwołany przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Niewątpliwie organizatorzy mogą mówić o sukcesie frekwencyjnym. Politycy PO, na czele z byłym premierem Donaldem Tuskiem, przekonują, że udział w wydarzeniu wzięło nawet pół miliona osób. Jednak według nieoficjalnych szacunków policji, było to od 100 do 150 tys. osób. Natomiast lider Polski 2050 Szymon Hołownia stwierdził, że uczestników było 200-300 tys.

Politycy PO i sympatycy Tuska są zdania, że marsz był nie tylko sukcesem organizacyjnym, ale że będzie miał realny wpływ na przebieg wyborów.

Kaczyński pomógł Tuskowi?

Prof. Antoni Dudek wskazuje jednak, że wzrost notowań Platformy Obywatelskiej wcale nie musi oznaczać kłopotów dla partii rządzącej.

"Nic nie konsoliduje zwolenników Kaczyńskiego tak skutecznie jak wrogość wobec Tuska i perspektywy jego powrotu do władzy. Po wtóre zaś dlatego, że ten wzrost wcale nie musi nastąpić w oparciu o niezdecydowanych obywateli, których głosy są najbardziej pożądane przez poszczególne sztaby wyborcze" – pisze w artykule opublikowanym na łamach Wirtualnej Polski.

Wykładowca UKSW wskazuje, że to właśnie prezes PiS i prezydent Duda pomogli Tuskowi ws. marszu. "Pierwszy forsując na kilka miesięcy przed wyborami utworzenie Państwowej Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich, drugi zaś podpisując ustawę w tej sprawie, mimo jej oczywistej - nawet dla studenta pierwszego roku prawa - niezgodności z Konstytucją RP" – ocenia.

Prof. Dudek: Zyska PO, straci Lewica i Hołownia?

Prof. Dudek wskazuje, że nawet jeżeli PO się wzmocni w wyniku marszu, to wcale nie oznacza, że osłabnie poparcie dla PiS. Wzrost PO może się odbyć kosztem mniejszych partii – Lewicy, Hołowni i PSL.

"W dotychczasowych sondażach otrzymywały one zwykle powyżej 8 proc., czyli progu, jaki obowiązuje wyborcze koalicje, ale ewentualne osłabienie jednej z nich mogłoby doprowadzić do sytuacji podobnej jak ta z 2015 r. Połączone w ramach Zjednoczonej Lewicy siły SLD Leszka Millera i Twojego Ruchu Janusza Palikota otrzymały wówczas 7,55 proc. głosów, co sprawiło, że lista ta nie otrzymała ani jednego mandatu poselskiego" – pisze wykładowca UKSW.

Beneficjentem takie stanu rzeczy jest wówczas partia z największym poparciem


Źródło: Wirtualna Polska
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...