"Myśleliśmy, że mecz dogra się sam". Polski piłkarz tłumaczy porażkę z Mołdawią
We wtorek Polacy zmierzyli się z Mołdawią na stadionie w Kiszyniowie, w kolejnym meczu eliminacyjnym Mistrzostw Europy 2024. W pierwszej połowie biało-czerwoni wyraźnie dominowali. Piłkarze Fernando Santosa strzelili gola już w 13. minucie. Strzelcem był Arkadiusz Milik. Niedługo później, w 34. minucie spotkania, drugi gol dla Polaków zanotował kapitan, Robert Lewandowski. Nasi reprezentanci w dobrych humorach zeszli na przerwę do szatni.
Druga połowa w wykonaniu naszych piłkarzy to prawdziwy dramat. Nie dość, że Mołdawianie wyrównali wynik, to udało im się pokonać Wojciecha Szczęsnego trzeci raz (Mołdawia strzeliła gola w 48., 62. i 85. minucie). Ostatecznie, po 94 minutach, spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2.
Po meczu na polskich piłkarzy spadła fala krytyki. Zawodnicy, co zrozumiałe, nie byli zbyt chętni do rozmowy przed kamerami. Głos zabrał kapitan reprezentacji Robert Lewandowski, który starł się tłumaczyć postawę swoich kolegów.
– Ciężko jest mi w ogóle powiedzieć, co się stało. To jest po prostu niewiarygodne – stwierdził piłkarz.
Zaskakujące tłumaczenia
Tymczasem po spotkaniu głos zabrał także Jan Bednarek. Piłkarz zaskoczył swoim wyjaśnieniem kompromitującej porażki reprezentacji.
– To jest bardzo, bardzo, bardzo zły mecz w naszym wykonaniu i musimy za to ponieść odpowiedzialność. To my byliśmy na boisku i cóż więcej dodać… To jest sport, niestety musimy to przetrawić. Jest nam wstyd, jesteśmy źli, rozczarowani, niestety – powiedział w rozmowie z TVP Sport.
– Chcieliśmy tę połowę zagrać „na stojąco”. Myśleliśmy, że ten mecz dogra się sam do końca, że zostało 45 minut i pojedziemy na wakacje. To pokazało, że przeciwnik był głodny zwycięstwa i potrafił strzelić trzy gole, co jest nie do zaakceptowania – dodał rozbrajająco szczerze Bednarek.