Lisicki: Na początek państwo francuskie powinno odzyskać szacunek do siebie

Dodano:
Paweł Lisicki na konferencji „Ideologia LGBT – ochrona prawna rodziny” Źródło: DoRzeczy / Piotr Woźniakiewicz
Pierwszym punktem musiałoby być odzyskanie przez państwo francuskie szacunku do siebie samego – mówi redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.

Redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki był gościem Piotra Szlachtowicza w telewizji internetowej "wRealu24" na platformie BanBye. Jednym z tematów rozmowy były imigranckie rozruchy we Francji.

Lisicki o Francji

Pytany o perspektywy poprawy sytuacji Lisicki ocenił, że Francja powinna przede wszystkim mieć szacunek do siebie. – Początkiem tego, przynajmniej pierwszym punktem, musiałoby być odzyskanie przez państwo szacunku do siebie samego. Pierwszym elementem tego, żeby państwo ktoś szanował, jest to, że ono potrafi bronić swoich granic – powiedział publicysta "Do Rzeczy".

– To jest trochę tak jak z naszymi domami. Wyobraźmy sobie, że do naszego mieszkania może wchodzić każdy, kto chce. Otwierać drzwi, wchodzić sobie do każdego pokoju, mieszkać tam itd. Co byśmy powiedzieli o gospodarzu takiego domu? Do niczego się nie nadaje. Co z niego za gospodarz, jak on nawet tego nie potrafi zapewnić – tłumaczył Lisicki.

Redaktor podkreślił, że jest to podstawa, bo w przeciwnym wypadku w przyszłości może się okazać, że Europą będą rządzić muzułmanie.

Lisicki zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. – To ciekawy, pomijany wątek. Algiera, Maroko i Tunezja właśnie ze względu na swoją tak liczną reprezentację we Francji, odgrywają tam coraz większą rolę. Krótko mówiąc, mają możliwości destabilizacji sytuacji społecznej. Mogą w ten sposób oddziaływać i promować swoje interesy za pośrednictwem tych mniejszości, które są znacznie bardziej reprezentantami tych państw, z których przybyły niż obywatelami Francji – zwrócił uwagę Lisicki.

Policjant: Zamieszki? Oni chcą nas zabić

Od kilku dni chuligani pochodzenia afrykańskiego demolują francuskie ulice, podpalają samochody i plądrują m.in. sklepy, szkoły, restauracje, banki i inne obiekty. Noc z poniedziałku na wtorek była zdecydowanie spokojniejsza od poprzednich. Do ochrony miast zmobilizowano kilkadziesiąt tysięcy policjantów.

Mimo częściowej cenzury, w mediach społecznościowych, przede wszystkim na Twitterze i TikToku, opublikowano mnóstwo zdjęć i nagrań dokumentujących skalę zniszczeń oraz agresję "demonstrantów".

Wydarzenia relacjonuje także część zachodnich mediów. Do wywołanych przez imigrantów rozruchów odniósł się w wypowiedzi dla dziennikarzy szef policji w L'Hay-les-Roses.

– Ludzie mówią o zamieszkach, a dla tych z nas, którzy mają z nimi do czynienia, to wojna. Ci ludzie, którzy stoją przed nami, chcą nas zabić. Mają koktajle Mołotowa, mają kostkę brukową, zbliżają się do nas na trzy metry i rzucają w nas ogromnymi płytami chodnikowymi. Próbują nas zabić, a nie bawić się z nami – powiedział Eric Vergne.

Źródło: wRealu24, BanBye, Twitter / BFMTV /BBC / Reuters
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...