Trzaskowski: Mamy w Warszawie jeden przypadek składowania substancji, które są podejrzane
W sobotę wybuchł pożar w hali magazynowej przy ul. Zakładowej w Zielonej Górze – Przylepie. W budynku znajdują się niebezpieczne odpady chemiczne. Hala ma powierzchnię kilkuset metrów kwadratowych. Na miejscu zdarzenia pojawiło się co najmniej 60 jednostek Państwowej Straży Pożarnej, a także samoloty gaśnicze. W akcję zaangażowano około 200 strażaków, 100 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej i żołnierzy z Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń.
Sprawa zielonogórskiego pożaru okazała się budzącym ogromne emocje tematem politycznym. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym zaatakował rząd Zjednoczonej Prawicy.
"Instytucje państwowe nie reagowały"
– Z tego, co słyszałem od prezydenta Zielonej Góry, to instytucje państwowe nie reagowały w odpowiedni sposób. Samorządowcy nie zawsze mają instrumenty, aby sprawdzić, na ile toksyczny jest dany materiał, w jaki sposób go usunąć. To jest bardzo trudne zadanie i instytucje państwowe są od tego, żeby w takiej sytuacji pomagać, a nie ignorować – powiedział Rafał Trzaskowski, który w poniedziałek wystąpił w programie "Gość Wydarzeń" na antenie Polsat News.
– PiS na potęgę sprowadza setki ton śmieci. Mówią o tym, że był problem za czasów naszych rządów. Natomiast tych śmieci sprowadzili znacznie więcej. To jest cały paradoks tej sytuacji – stwierdził wiceprzewodniczący PO.
Jeden przypadek w Warszawie
– Mamy w Warszawie jeden przypadek składowania substancji, które są podejrzane. Ja wydałem decyzję, żeby je usunąć. To, niestety, potrwa. Takie sytuacje się zdarzają. To miejsce jest na Targówku – mówił Rafał Trzaskowski.
– Niestety, ktoś wynajmuje hangar, a potem znika. Oczywiście, odpowiedzialność jest przerzucana na samorząd – dodał.