Gen. Komornicki: Białoruskie helikoptery nad Polską, to część wojny na Ukrainie
DoRzeczy.pl: Panie generale, jak ocenić wczorajszą aktywność białoruskich helikopterów i naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej?
Gen. Leon Komornicki: To groźne zdarzenie. To świadectwo tego, że na styku Polski z Białorusią trwa operacja informacyjno-psychologiczna z komponentem konwencjonalnym, czyli z użyciem wojska. W moim przekonaniu tym komponentem będzie Grupa Wagnera, która na terytorium Białorusi znalazła się nieprzypadkowo. Może być tak, że śmigłowce, które przekroczyły przestrzeń powietrzną naszego kraju, były wykorzystane przez Grupę Wagnera do rekonesansu, rozpoznania z przestrzeni powietrznej pogranicza. Jednocześnie służyło to badaniu naszej reakcji: jak zareagowaliśmy na to zjawisko – zarówno w wymiarze politycznym, jak i wojskowym.
Trzecim celem było zademonstrowanie swojej obecności, swojej przestrzeni, że tam są, że podejmują określone działania. To eskalacja działań hybrydowych, podprogowych, które już na granicy mieliśmy. To wpisuje się w całą strategię działania ze strony Rosji, przy pomocy Białorusi, wobec Rzeczpospolitej. Trzeba to postrzegać jako nierozłączną część trwającej wojny na Ukrainie. Jest to ze sobą ściśle związane.
Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Grupa Wagnera?
Już dawno powinniśmy sobie zadać pytania – jak, po co i dlaczego Grupa Wagnera znalazła się na Białorusi. Nie można żyć nadzieją, że oni pojawili się po to, by zbierać grzyby. Grupa Wagnera składa się z bandytów i zbrodniarzy, ale pamiętajmy, że jej jądro stanowią żołnierze Specnazu rosyjskiego, którzy odeszli z tej służby i podpisali kontrakty z Prigożynem. To żołnierze doświadczeni w boju, mający wiele doświadczeń. Zajmują się również szkoleniem do działań dywersyjnych, terrorystycznych, sabotażowych. Takie działania mogą pojawić się zarówno na granicy, jak i w głąb Polski oraz Europy. Pojawienie się Grupy Wagnera na Białorusi podyktowane jest określonym celom politycznym, które postawił Kreml przed Prigożynem. Łukaszenka przyparty do muru musiał zgodzić się na to, żeby ta grupa znalazła się w jego kraju.
Bunt Prigożyna był elementem szerszej operacji?
To była daleko idąca dezinformacja, by bezkarnie wycofać się z terenów Ukrainy. Prigożyn na terenie Ukrainy przez miesiąc udzielał wywiadów, atakował Szojgu, Gierasimowa. Kto go w tym czasie zaopatrywał? Była to przecież armia rosyjska... W jaki sposób miał przeprowadzić pucz? Przecież w każdym momencie, gdyby został odcięty, to zostałby bezradny – bez amunicji, żywności, paliwa.
Wagnerowcy powinni zostać spaleni żywcem na terenie Ukrainy, powinny zostać wykonane ataki rakietowe w przestrzeni, gdzie był skoncentrowany. Prigożyn nie powinien nigdy przekroczyć granicy z Rosją. To wszystko działania zawarte w sztuce operacyjnej rosyjskiej. W Akademii Sztuki Wojennej posiadamy opracowania na ten temat i warto po tę wiedzę sięgać. To wszystko znamy pod nazwą „kompleksowa operacja informacyjno-psychologiczna z komponentem konwencjonalnym”. To skomplikowana nazwa, ale jeśli spojrzymy na to co działo się z grupą Wagnera po skończeniu walk pod Bachmutem, wtedy wszystko możemy w oparciu o tę wiedzę opisać.
Wszystkiemu towarzyszyła dezinformacja, tak podawana, również ekspertom zachodnim, jak tego oczekiwano. Wszyscy oczekują, żeby Rosja przegrała wojnę na Ukrainie, żeby Rosja pod jej wpływem osłabła i się przewróciła, żeby tam nastąpiły daleko idące procesy gnilne. Jeśli prześledzimy całą operację, to wycofanie wagnerowców z walk, ześrodkowanie ich na granicy okupowanej Ukrainy, pozorowanie rosyjskiego ataku rakietowego na pozycje Wagnera. Usiłowano przekonać nas, że Prigożyn szykuje się do zamachu i w związku z tym pozwólmy mu wkroczyć na teren Rosji. Okazało się, że zamach nie wyszedł i wszyscy wyli z zawodu. Już wtedy wyprowadzenie tych wojsk było podyktowane potrzebą wykorzystania ich na terenie Białorusi.
Jak powinna zachować się wobec tego polska klasa polityczna?
Niepokojące jest to, że rosyjska dezinformacja, która jest częścią tej operacji, osiąga sukcesy w naszej przestrzeni medialnej i politycznej. Opozycja wykorzystuje to do walki politycznej, osądza rząd, że wzmacnia siły, bo chce w ten sposób wygrać wybory itd. To bardzo niepokojąca reakcja. Wszyscy powinni razem podejmować wysiłki, również opozycję i media. Musimy być zatroskani bezpieczeństwem i je wzmacniać, a nie je osłabiać. W ten sposób rosyjska dezinformacja osiąga swoje cele – dzieląc i różniąc społeczeństwo. Takie postawy są szkodliwe i trzeba je dyskredytować.