Ukraina w UE? Lisicki: To dla Polski niekorzystne. Ziemkiewicz: O tym nie wolno mówić
"Naszymi głównymi sojusznikami w Europie w sprawie integracji z UE są państwa, które nie mają względem nas pretensji historycznych i nie obawiają się naszej konkurencji… czyli kraje na zachodzie, a nie w środkowej Europie. Nie Polska, a Niemcy oraz Francja" – uważa ukraiński publicysta, Witalij Portnikowa. Choć to jeden z głosów w ukraińskiej debacie publicznej, to wyraźnie widać, że od pewnego czasu następuje zmiana akcentów w ukraińskiej polityce zagranicznej. Kijów coraz mocniej zaczyna się orientować na Niemcy i Francję.
Co dalej z relacjami polsko-ukraińskimi?
Temat ten podjęli w najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz. – Porozmawiajmy o naszych relacjach z Ukrainą, a w szczególności w sytuacji przystąpienia lub nie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. Czy to się Polsce opłaca, czy nie? Zacznę od fragmentu tekstu jednego z publicystów ukraińskich, który napisał, że sojusznikami Ukrainy są państwa Europy Zachodniej a nie Polska i nasz region. To ton, który pojawia się coraz częściej – zauważył red. naczelny "Do Rzeczy".
– Myślę, że to przykład, jak głupota polskich polityków zderza się z głupotą ukraińskich polityków. Elity polityczne jednego i drugiego kraju kompletnie nie są w stanie zrozumieć gry, która toczy się na poziomie mocarstw. U nas na poziomie eksperckim jeszcze to jakoś funkcjonuje, ale to się nie przebija do elit – powiedział Ziemkiewicz.
– Do tego jest jeszcze elektorat, który sprawia, kto będzie rządził. W Polsce jest to m.in. grupa, która uważa, że Polska nie dopilnowała swoich interesów ws. pamięci, a druga rzecz, to rolnicy, którzy mają poczucie, że polski rząd zgodził się na napływ ukraińskiego zboża, czym osłabił tę grupę. Ich nie interesują wielkie gry geopolityczne, tylko uważają, że rząd nie stanął na wysokości zadania – ocenił Lisicki.
Zwiastun 216. odc. programu "Polska Do Rzeczy". Całość wyłącznie dla Subskrybentów: