Szef kancelarii NATO wycofuje się ze swoich słów o Ukrainie
Współpracownik sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga powiedział, że taką opcję można by rozważyć w ramach szerszej dyskusji na temat przyszłych scenariuszy dotyczących sytuacji na Ukrainie. Jednak w kolejnym wywiadzie Jenssen podkreślił, że te słowa padły niepotrzebnie i że tylko Ukraina ma prawo decydować o swoim terytorium.
– Moje stanowisko było częścią szerszej dyskusji na temat możliwych przyszłych scenariuszy dla Ukrainy i nie powinienem był mówić o tym w ten sposób. To był błąd – przyznał szef kancelarii NATO w rozmowie z norweskimi mediami.
Dodał, że ważnym zadaniem pozostaje wspieranie Ukrainy w jej kontrofensywie. – Wiele osób zauważa, że postępy idą nieco wolniej, niż się spodziewano. Chciałbym jednak dodać do tego szczyptę optymizmu (…). Trzeba pamiętać, że na początku wojny istniały obawy, że Ukraina może się rozpaść w ciągu kilku dni czy tygodni. To się w ogóle nie wydarzyło – powiedział.
Podkreślił, że Ukraińcy wykazali się "heroicznym wysiłkiem". – Teraz pytanie brzmi, ile terytorium Ukraina jest w stanie odzyskać – powiedział Jenssen.
Ukraina oburzona słowami przedstawiciela NATO
Ukraińskie władze zareagowały oburzeniem na pierwszą wypowiedź Janssena. Przedstawiciel MSZ Ukrainy nazwał to oświadczenie niedopuszczalnym. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i inni urzędnicy również podkreślali, że Ukraina nie jest gotowa oddać swoich terytoriów w celu osiągnięcia pokoju. Doradca Zełenskiego Mychajło Podolak dodał, że takie posunięcie oznaczałoby porażkę demokracji i poparcie dla rosyjskiego reżimu.
Według sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii przeprowadzonego na początku roku, 85 proc. Ukraińców uważa, że jakiekolwiek ustępstwa terytorialne w negocjacjach z Rosją są niedopuszczalne. Tylko 8 proc. jest zdania, że dla osiągnięcia pokoju i zachowania niepodległości Ukraina może oddać część swojego terytorium.
Szef MSZ Zbigniew Rau zapytany, czy w kontekście zakończenia wojny na Ukrainie Polska zgodzi się na wariant "pokój za ziemię", odparł, że "Polska nie może się godzić na «pokój za ziemię», bo przede wszystkim nie jest to polska ziemia". – To sprawa władz Ukrainy – dodał.
Rosyjska inwazja trwa już prawie półtora roku, jednak ani z Kremla, ani z Kijowa nie płyną sygnały świadczące o tym, żeby konflikt miał się szybko zakończyć. Jednocześnie pojawia się coraz więcej medialnych doniesień o zakulisowych naciskach Zachodu na Ukrainę, by zaczęła negocjacje z Moskwą.