Spór polsko-ukraiński. Pieczyński: Polska ma prawo żądać pewnych ustępstw

Dodano:
Flagi Polski i Ukrainy, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Maciej Pieczyński zabrał głos na łamach Europejskiej Prawdy w debacie dotyczącej źródeł sporu polsko-ukraińskiego. Publicysta "Do Rzeczy" wskazał na dwie główne kwestie.

Ukraiński portal Europejska Prawda zainicjował debatę na temat kryzysu w stosunkach polsko-ukraińskich. Głos zabrało już dwoje ukraińskich ekspertów - Maria Zołkina oraz Jurij Panczenko, a także polski politolog Łukasz Adamski.

We wtorek portal opublikował kolejny tekst, tym razem autorstwa publicysty "Do Rzeczy" Macieja Pieczyńskiego. Redakcja wskazała, że choć nie zgadza się z "wieloma argumentami" autora, to jednak podziela jego "kluczową tezę": obecny kryzys prowadzi do zdecydowanego pogorszenia się stosunku Polaków do Ukrainy i Ukraińców.

Czego Polska chce od Ukrainy?

Pieczyński w swoim artykule zatytułowanym "Przyjaźń z «zakłóceniami»: jakich zmian oczekuje Polska w relacjach z Ukrainą" wskazuje na obecnie dwa główne problemy w relacjach między oboma państwami. To zorientowanie się w polityce międzynarodowej Kijowa na Berlin i Paryż oraz kwestię zbrodni wołyńskiej.

Publicysta przypomina wielką rolę Polski w procesie wspierania Ukrainy od samego początku wojny. Pisze, że "Warszawa i zwykli Polacy zrobili dla Ukraińców znacznie więcej niż tylko wymagałaby tego sama obrona Polski przed przyszłym zagrożeniem ze strony Moskwy".

Sytuacja mogła wyglądać bowiem zupełnie inaczej, ponieważ Polska mogła skupić się na zabezpieczaniu swojej granicy z Białorusią, gdzie nadal trwa konflikt hybrydowy. Zamiast tego, Warszawa "w żaden sposób nie ogranicza pomocy, nawet pomimo obecnego kryzysu w stosunkach". Co więcej, była i nadal jest adwokatem Kijowa na europejskiej arenie międzynarodowej.

"W przyszłości Polska może być gwarantem, że Europa nie wróci do business as usual z krajem agresorem. Może być, ale tylko, jeśli Kijów tego zechce. Jeśli Ukraina postawi na Niemcy i Francję jako głównych sojuszników, a Polskę będzie postrzegać jako drugorzędnego partnera, a w niektórych przypadkach konkurenta, zamiast zwycięstwa otrzyma «Mińsk-3»" – pisze Pieczyński.

Wystrzegać się manipulacji

Autor wskazuje, że rozwiązanie sporów między oboma krajami jest dla nich koniecznością. Aby tak się stało, należy jednak "unikać manipulacji i mówić całą prawdę". Tymczasem część ukraińskich polityków i komentatorów twierdzi, że Warszawa blokuje eksport ukraińskiego zboża do UE, co nie jest prawdą.

Pieczyński przypomina, że tranzyt ukraińskiego zboża nadal odbywa się przez terytorium Polski. Blokada ma jedynie charakter czasowy i dotyczy części ukraińskich produktów rolnych. Co więcej, na taki krok zdecydowały się również cztery inne państw UE. Ich jednak Kijów nie krytykuje tak mocno jak Polski.

Decyzja o blokadzie była podyktowana obroną interesów narodowych i nie ma nic wspólnego z kampanią wyborczą w Polsce. Ukraina wciąż może wysyłać swoje zboże do pozostałych państw UE, choć wcześniej deklarowała, że jej celem jest sprzedaż ziarna do państw biednego Południa.

"Jeśli Ukraina marzy o integracji europejskiej, musi zrozumieć, że członkowie UE są zmuszeni do kompromisów. To nie jest tak, że każdy może robić, co mu się podoba, nawet jeśli rani innych partnerów. Nieprzyjaźnie brzmią wypowiedzi ukraińskich polityków (w szczególności wicepremier Olgi Stefaniszyny), że Polacy zarabiają na blokadzie ukraińskiego zboża. Polscy politycy nigdy nie twierdzili, że Ukraina zarabia na polskiej pomocy, chociaż Polska, w przeciwieństwie do wielu innych krajów, nie tylko sprzedaje, ale też daje Ukrainie broń" – wskazuje publicysta "Do Rzeczy".

Zbrodnia wołyńska

Kolejną kwestią budzącą ostry spór między Warszawą a Kijowem jest sprawa zbrodni wołyńskiej. Działania Ukrainy są w tej kwestii niezrozumiałe. Pieczyński przypomina, że ukraińskie władze zezwoliły na ekshumacje żołnierzy Wehrmachtu, podczas gdy ofiary zbrodni UPA wciąż nie mogą zostać odnalezione i pochowane.

Autor przypomina również o żądaniu Kijowa zwrotu pierwotnej treści tablicy pamiątkowej na Górze Monastyr, gdzie pochowani są bojownicy UPA i stwierdza, że "można odnieść wrażenie, że dla Ukraińców ważniejsza jest treść jednej tablicy pamiątkowej niż pochówek wielu tysięcy Polaków zamordowanych przez UPA na Wołyniu".

"Polska tyle zrobiła dla Ukrainy, że ma prawo żądać pewnych ustępstw. Małe, takie, które nie zaszkodzą Ukrainie. Pozwolenie na ekshumację, zrozumienie narodowego interesu gospodarczego Polski w sferze agrarnej, kontrakty na odbudowę kraju po wojnie dla polskich przedsiębiorstw (należy wspomnieć) - nie bardzo. Kijów nie powinien myśleć, że polska pomoc jest udzielana raz na zawsze i będzie działać bezwarunkowo" – konkluduje Pieczyński i dodaje, że "warto wyrazić nadzieję, że Kijów zmieni swój stosunek do Polski".

Źródło: Europejska Prawda
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...