Dr hab. Flis: Jedynki na listach wyborczych są przereklamowane
DoRzeczy.pl: Trzecia Droga odsłoniła karty, przedstawiając swoje jedynki i dwójki na listach wyborczych. Mamy 22 jedynki ugrupowania Polska 2050 i 19 jedynek PSL-u. Wkład personalny jest podobny, ale czy tak samo będzie z wkładem elektoratu?
Dr hab. Jarosław Flis: Wkład dopiero zostanie zweryfikowany, gdy okaże się, ile te osoby będą w stanie przyciągnąć głosów. Tu większy wpływ mogą mieć osoby z dalszych miejsc, bo jedynki są nieco przereklamowane. One mają oczywiście wpływ na to, kto dostanie się do Sejmu, zwłaszcza w większych partiach, takich jak PiS i PO. W tych partiach rzadko się zdarza, że jedynka nie dostaje mandatu. W małych partiach jedynka jest mniej pewna. Zdarza się, że rywalizacja w małych partiach o jeden mandat jest ostrzejsza. Znaczenie mają kandydaci, którzy są w stanie przyciągnąć lokalne środowiska, suma ich wysiłku, ich popularności przesądza o sile listy. Wszystko to okaże się po fakcie. Oczywiście, jeśli będzie rejestracja list, to można sprawdzić, kto ile przyciągnął głosów w poprzednich wyborach, jaki ma kapitał wyborczy. Nowi kandydaci mają często potencjał, nawet jeśli nie startowali wcześniej w żadnych wyborach.
Z punktu widzenia Trzeciej Drogi najważniejsze jest to, że udało się przełamać napięcia „przed drogą”, z niemieckiego zwane „reisefieber”, pewien kryzys, który się pojawił. To chyba minęło, a teraz jest pytanie o to, jak dobrani kandydaci, już po rejestracji list, będą zabiegać o wyborców. Układ sił jest w miarę symetryczny, bardziej niż w przypadku Kukiza. Tu był to czysty polityczny OIOM, paliatyw, tylko po to by nie był „spojlerem”, by nie odciągał wyborców, nie dzielić głosów. Sam Kukiz wniósł tam mniej, kilku posłów, którzy dostali jedynki. Reszta nie miała znaczenia. Resztę ocenimy już po aktywności, a głównie po wyborach. Zależności są zbyt subtelne, żeby dało się je ocenić przed.
Jakiego elektoratu będzie szukać Trzecia Droga? Komu jeszcze może podebrać wyborców? To będzie walka z PO o wyborcę „totalnej opozycji”, szukanie ludzi rozczarowanych PiS-em? A może elektorat buntu z Konfederacji?
Wcześniejsze doświadczenia pokazują, że PSL przyciąga ze wszystkich stron, co zawdzięcza to swoim kandydatom. Silny kandydat PSL – robiłem takie analizy w 2015 r., czyli najgorszych wyborach dla nich – obniża w swoim powiecie wyniki PiS-u, PO, a nawet Lewicy. To korzyść z centralnego położenia tej partii, że przybywają do niej ludzie, którzy nie odnajdują się w obecnym dyskursie. Od poprzednich wyborów w dzisiejszych sondażach najwięcej traci PiS, tak więc byli wyborcy PiS-u gdzieś się oddalają, a do PSL-u mają najbliżej. To również wyborcy zawiedzeni skrętem PO w lewo oraz wyborcy Konfederacji, którzy chcieliby zagłosować na coś nowego, ale mają wątpliwość, czy to nie będzie stary premier.