Premier grozi Ukrainie rozszerzeniem embarga. "Będziemy dokładać kolejne produkty"
W poniedziałek władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne. Natomiast we wtorek rzecznik WTO potwierdził, że do Organizacji skarga Ukrainy wpłynęła. Jak przekazał urzędnik agencji Reutera, to pierwszy krok w postępowaniu prawnym.
Premier Mateusz Morawiecki zareagował na decyzję Ukrainy. – Przestrzegam władze w Kijowie, ponieważ jeśli będą w ten sposób eskalować konflikt, my będziemy dokładać kolejne produkty do zakazu wwozu do Polski – zapowiedział szef polskiego rządu.
Morawiecki: Polska nie może być sprowadzana do roli państwa obojętnego
W kolejnym odcinku z serii "Kamera u Premiera" szef polskiego rządu odniósł się do słów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego podczas debaty generalnej 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. – Niepokojące jest to, jak w tej chwili niektórzy w Europie podważają solidarność i organizują teatr polityczny, robiąc thriller ze zboża. Może się wydawać, że odgrywają swoją własną rolę, ale zamiast tego pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora – ocenił ukraiński przywódca.
Premier Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę, że to właśnie Polska jako pierwsza otworzyła swoje drzwi dla uchodźców wojennych z Ukrainy. – Więc nie może być tak, by po tym wszystkim słyszeć sformułowania, które sprowadzają nas do roli państwa obojętnego – powiedział. Polityk dodał, że Polska jest gotowa do pomocy Ukrainie, ale nie za cenę destabilizacji polskiego rynku.
"Polski rolnik jest najważniejszy"
Szef rządu zapewnił, że Polacy nadal wierzą w zwycięstwo Ukrainy i jej pomagają, natomiast "nasz interes, interes polskiego rolnika, polskiej wsi, Polaków musi być najważniejszy". – I tak będzie, niezależnie od tego, co kto będzie na świecie opowiadał, bo my nie kłaniamy się ani tym ze wschodu, ani tym z zachodu, tylko działamy w interesie Polaków – akcentował premier. Morawiecki dodał, że decyzja Polski podyktowana była ochroną przed destabilizacją rynku.