Co z Ukrainą? Lisicki: Efekt polityki bezalternatywnej. Cejrowski: Emocje zamiast rozumu
W ubiegły piątek Komisja Europejska ogłosiła decyzję o zniesieniu embarga na zboże z Ukrainy w pięciu krajach członkowskich Unii Europejskiej (Polska, Bułgaria, Węgry, Słowacja, Rumunia). Trzy państwa, w tym Polska, podjęły decyzję o dalszej blokadzie dla ukraińskich płodów rolnych. W związku z tym, Kijów złożył skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Według premiera Ukrainy Denysa Szmyhala, jego rząd zwrócił się do Warszawy, Budapesztu i Bratysławy z formalnym wnioskiem o naruszenie norm WTO. – Jeśli Polska i Węgry nie zgodzą się na działania uzgodnione z Komisją Europejską i nie anulują jednostronnych zakazów na nasze towary, podejmiemy decyzję o zakazie importu na Ukrainę niektórych kategorii towarów z tych krajów – zapowiedział Szymhal.
Z kolei Wołodymyr Zełenski przemawiał podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Prezydent Ukrainy odniósł się do decyzji Polski i innych krajów dotyczącej embarga na zboże. – Pracujemy nad ochroną szlaków lądowych. Niepokojące jest to, jak w tej chwili niektórzy w Europie podważają solidarność i organizują teatr polityczny, robiąc thriller ze zboża. Może się wydawać, że odgrywają swoją własną rolę, ale zamiast tego pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora – mówił Zełenski. Na te słowa ostro zareagowali polscy politycy, w tym premier i prezydent.
Co dalej z relacjami z Ukrainą? Lisicki i Cejrowski komentują
O naszych relacjach z Ukrainą rozmawiali w najnowszym odcinku programu "Antysystem" Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski. – Wcześniej Polska bez żadnej refleksji zaangażowała się w całkowite poparcie Ukrainy. Bezrefleksyjne, bez zastanowienia się nad konsekwencjami. To była wielka miłość, gdzie prezydenci rzucali się w sobie w ramiona i dawali buziaki – przypominał red. naczelny "Do Rzeczy". – Chciałbym, żeby ludzie oglądali nasze stare filmy i obaj byliśmy ruskimi onucami za mówienie tego, co teraz mówi PiS, że to nam się wcale nie opłaca. Ukraina ma ogromne obszary ziemskie i chodzi wyłącznie o czystą matematykę – wskazywał Wojciech Cejrowski.
Red. naczelny "Do Rzeczy" ocenił, że PiS wpadł we własną pułapkę. – To jest dramat polityki bezalternatywnej, czyli gdy politykę uprawia się na zasadzie "albo, albo" i obstawia się jedną kartę. Nagle sytuacja się zmienia, bo zbliżają się wybory. Elektorat się wkurza, to politycy nagle idą po rozum do głowy. Premier Morawiecki nagle mówi o oligarchach ukraińskich i o tym, że nie możemy dać im zarabiać. Posługuje się językiem, który był piętnowany jako onucowy. Pytanie brzmi, czy to się zmieniło do 15 października, czy na dłużej? – pytał Paweł Lisicki.
– Oni nie mają rozumu, ale mają emocje. To sekta robiąca emocjonalnie różne rzeczy. Wojna na Ukrainie? Nie myślimy, a popieramy. Potem, gdy traci się z tego zyski, to idą w drugą stronę. Co można rozumowo zrobić w takiej sytuacji? Otóż te państwa, które nałożyły embargo na zboże ukraińskie, w ogóle nie powinny używać słowa embargo, bo ono się źle kojarzy, gdy ktoś jest pokrzywdzony przez Putina. W dodatku ono jest nieprawdziwe, bo w rzeczywistości przywracamy prawo unijne, które wcześniej funkcjonowało – stwierdził Cejrowski.
Zwiastun 39. odc. programu "Antysystem". Całość dostępna wyłącznie dla naszych Subskrybentów.