Prezydent Duda o słowach Zełenskiego w ONZ: Przykro mi się zrobiło
Przypomnijmy, że we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zabrał głos podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Wśród wielu poruszonych przez niego kwestii, znalazła się także ta dotycząca sporu Kijowa z trzema państwami (w tym Polską) o zakaz importu zboża z Ukrainy. Zełenski zasugerował, że rządy Polski, Słowacji i Węgier pośrednio wspierają reżim Władimira Putina.
– Pracujemy nad ochroną szlaków lądowych. Niepokojące jest to, jak w tej chwili niektórzy w Europie podważają solidarność i organizują teatr polityczny, robiąc thriller ze zboża. Może się wydawać, że odgrywają swoją własną rolę, ale zamiast tego pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora – powiedział prezydent Ukrainy.
Teza Zełenskiego o wspieraniu Rosji wywołała ogromne oburzenie w Polsce. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało do siebie ambasadora Ukrainy. Premier Morawiecki ostrzegł, że Polska nie tylko nie zniesie embarga, ale także może rozszerzyć listę produktów, które nie wjadą do naszego kraju.
Duda: Było mi przykro
Przebywający z wizytą w Stanach Zjednoczonych prezydent Andrzej Duda został zapytany o jego odczucia, po słowach ukraińskiego przywódcy. Polityk przyznał, że "zrobiło mu się przykro", bo uważał, "że to było niesprawiedliwe".
– Nie byłem zdenerwowany. Raczej rozgoryczony. Spokojnie, bardzo spokojnie, proszę nie podwyższać temperatury. To jest spór dotyczący niewielkiego wycinka naszych relacji – powiedział do dziennikarza TVN24.
Prezydent odniósł się także do reakcji ukraińskich władz na jego słowa o Ukrainie jako "tonącym, który chwyta się wszystkiego". Jak powiedział, ukraińskie media przetłumaczyły jego wypowiedź najadając jej sens mówiący, że Ukraina jest topielcem.
– Jak to czasami mówimy, inni szatani tutaj grają. Niektórzy chcą chyba doprowadzić do bardzo głębokiego sporu, z całą pewnością nie z korzyścią dla Ukrainy ani dla Polaków – powiedział.