Prof. Chwedoruk: Największym przegranym ostatnich tygodni jest Konfederacja
DoRzeczy.pl: Za nami gorący politycznie weekend. Z jednej strony byliśmy świadkami marszu organizowanego przez Koalicję Obywatelską, z drugiej strony dużej konwencji PiS-u w Katowicach. Jakie efekty mogą przynieść te wydarzenia i która z tych form może okazać się skuteczniejsza?
Prof. Rafał Chwedoruk: Wszelkie wydarzenia polityczne znajdują odzwierciedlenie w sondażach dwa, trzy tygodnie po tym, gdy miały miejsce. W skrócie: albo nie zobaczymy tych efektów, albo zobaczymy je poprzez same wyniki wyborów. Do tego dodajmy sytuację, w której egzystujemy w realiach bardzo stabilnego systemu partyjnego, jednego z najstabilniejszych w Europie, jeśli chodzi o systemy wielopartyjne, oparte o pięcioprzymiotnikową lub podobną ordynację. W istocie gra wyborcza toczy się o dość wąski krąg wyborców, bardziej związany z potencjałem mobilizacyjnym głównych partii, możliwością jego wykorzystania. W tym sensie bardzo trudno byłoby w wymierny sposób to oceniać.
Prawo i Sprawiedliwość bardzo wyraźnie w ostatnich kilkunastu dniach koncentruje się na kontekście wewnętrznym, na mobilizowaniu żelaznego elektoratu, stąd trochę mniej na czołówkach wystąpień wybijają się kwestie społeczno-gospodarcze, a trochę więcej kwestie tożsamościowe, polityki międzynarodowej. To pokazuje obawy o problemy z mobilizacją tradycyjnego elektoratu prawicy.
A jak sprawa wygląda w Platformie Obywatelskiej?
W przypadku Platformy chyba można mówić o trochę odwrotnym procesie. Widzimy dość łagodny ton wystąpień, eksponowanie Rafała Trzaskowskiego, niezapowiedziany występ artystów, bezkonfliktowe zetknięcie się z Lewicą. To pokazuje, że PO ruszyła po tych bliskich opozycji wyborców, którzy nie są jeszcze dostatecznie zmobilizowani. Po pierwsze, po młodzież, stąd ten kierunek popkulturowy, a także o mniej związaną z polityką część kobiet, głównie w młodym i średnim wieku. To wyraźna różnica, owa ostrożność PO wynikała z tego, że ataki na Trzecią Drogę, czy na Lewicę mogłyby całą skomplikowaną konstrukcję opozycji wstrząsnąć tuż przed wyborami, a brak Trzeciej Drogi w Sejmie uniemożliwiałby budowanie większości opozycyjnej. Stąd kontrast między konwencją a marszem, sam format konwencji jest bardziej zawężający w stosunku do marszu.
A jak w ostatnich tygodniach wypadają pozostałe formacje? Mam wrażenie, że w ostatnich tygodniach zostały zmarginalizowane przez duopol PO-PiS.
To trwały obrazek polskich kampanii wyborczych od 2005 r. Najstabilniej w tym wszystkim wygląda Lewica, odróżnienie się programowe od Platformy okazało się przynajmniej w ostatnich tygodniach kampanii dosyć skuteczne. To chociażby kwestie związane z prawem do przerywania ciąży, Lewica mogła manifestować swoją konsekwencję, udany był event związany z Wiedniem i mieszkaniami komunalnymi. To dla mediów i dla wielu obywateli miasto nie tak odległe. W przypadku Trzeciej Drogi można odnieść wrażenie, że nie pojawienie się na marszu było taką próbą znalezienia różnicy z Platformą Obywatelską w sytuacji, w której najbardziej optymistyczne sondaże dają przewagę nad progiem 8 procentów zaledwie w granicach błędu statystycznego.
Największym przegranym ostatnich tygodni jest Konfederacja, jej wynik będzie zagadką do momentu spłynięcia większości protokołów. Niektóre konteksty sprzyjające Konfederacji w okresie sierpnia i września, przestały być już tak istotne. Problemy społeczno-gospodarcze jesienią i na początku przyszłego roku będą mocno eksponowane. Z kolei kontekst ukraiński stał się też mniej ważny w skali globalnej. Po drugie, zaostrzenie retoryki przez PiS też nie służyło Konfederacji. Nawet nie chodzi o to, żeby te partie masowo zabierały sobie wyborców, ale Konfederacja mogła przyciągać do siebie niezadowolonych z polskiej polityki wobec Ukrainy. Wreszcie także Konfederacja znalazła się po raz pierwszy od wyborów prezydenckich pod atakiem dwóch głównych formacji politycznych, zaczęła być wyraźniej krytykowana. To nie jest już czas uśmiechów przed drugą turą wyborów prezydenckich do wyborców Konfederacji.