Incydent przed pomnikiem smoleńskim. Prezes PiS zniszczył obraźliwy wieniec
Każdego 10. dnia miesiąca szef partii rządzącej oddaje hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej, składając wieńce przed pomnikiem upamiętniającym śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także drugim monumentem, poświęconym wszystkim zmarłym.
10 października doszło do incydentu. Chodzi o wieniec, który co miesiąc przed pomnikiem składa przedsiębiorca z Warszawy, Zbigniew Komosa. Do wiązanki przymocowana jest tabliczka, na której jest napisane: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!".
W przeszłości wieńce były zabierane przez żołnierzy, gdy Komosa odchodził od pomnika. Później były mu odbierane z rąk na oczach świadków. Sprawa trafiła nawet do sądu, który orzekł prawomocnie, że Komosa ma prawo składać wieńce przed pomnikiem.
Kaczyński nie krył oburzenia
Teraz wieniec był na miejscu, gdy przed pomnikiem w celu uczczenia ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. pojawił się Jarosław Kaczyński. Na nagranie opublikowanym w mediach społecznościowych przez aktywistów przeciwnych partii rządzącej (znanych z kontrowersyjnych happeningów) widać, jak prezes PiS najpierw zabiera wieniec i próbuje zerwać z niego tabliczkę. W końcu jednak politykowi udało się zniszczyć tabliczkę, która była przytwierdzona do wieńca.
Całej sytuacji przyglądali się policjanci, którzy nie reagowali na działania prezesa PiS. Później odgradzają go od mężczyzny, który wszystko nagrywa i krzyczy, że "to jest przestępca" i "proszę go aresztować".
W odpowiedzi Jarosław Kaczyński domagał się od policjantów wylegitymowania mężczyzny. Wskazał, że chce znać nazwisko, ponieważ jest wicepremierem do spraw bezpieczeństwa.
Stanowisko policji
Stołeczna policja przekazała swoje stanowisko w tej sprawie portalowi Onet. "Policjanci podjęli wszelki czynności, by zapewnić bezpieczeństwo wszystkich osób. Dalsze czynności uzależnione są od oceny prawno-karnej" – poinformował Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.