Wojna Izrael-Hamas? Waszczykowski: To nie jest początek wojny światowej
DoRzeczy.pl: Dużo mówi się o tym, że sytuacja w Izraelu może rozlać się na inne kraje regionu i może zaognić sytuację między Izraelem a państwami arabskimi. Czy rzeczywiście widzi pan takie zagrożenia?
Witold Waszczykowski: I tak i nie. Na pewno nie jest to początek kolejnej wojny światowej, szerokiego konfliktu, jeśli chodzi o działania militarne. Poza Hamasem do tego konfliktu może przystąpić Hezbollah z Libanu. Poza tym nie widzę bezpośrednio innych kandydatów do włączenia się w wojnę. Iran może dostarczyć broń, ochotników, ale pod własną flagą nie wejdzie w konflikt. Na płaszczyźnie politycznej konsekwencje już są i będą rozleglejsze.
Hamas przygotowując tę agresję, liczył i się nie przeliczył, że w wyniku ofiar cywilnych w Gazie państwa arabskie wstrzymają proces normalizacji z Izraelem. Głównie chodzi o Arabię Saudyjską. Następnie ten konflikt mocno angażuje polityczne i pod względem materiału Amerykanów. Amerykanie muszą zatem, nie przestając pomagać Ukrainie, zagospodarować jakąś część swojej polityki i pomocy i przenieść ją do Izraela. To siłą rzeczy może osłabić pomoc niesioną Ukrainie.
Czy można spodziewać się kolejnej fali migracji?
Konflikt ten nie musi wywołać fali migrantów, dlatego, że nikt nie chce wypuścić Palestyńczyków w świat, łącznie z władzami palestyńskimi. Jeśli palestyńskie władze chcą mieć państwo, muszą mieć populację. Nie są więc zainteresowane masowym wysyłaniem tych ludzi do Europy. To wszystko rodzi komplikacje, ale nie sądzę, żeby konflikt zaowocował trzecią wojną światową.