Siemoniak: Błaszczak jest żenującym kłamcą. Wyborcy mu podziękowali
Siemoniak odniósł się w TVN24 do zarzutów Błaszczaka w sprawie liczebności Wojska Polskiego.
– Błaszczak jest żenującym kłamcą. Mówiłem wyraźnie - 150 tysięcy żołnierzy zawodowych i potem wymieniłem, ile powinno być obrony terytorialnej, ile dobrowolnej służby, i kilkusettysięczne rezerwy. Z tej mojej wypowiedzi jasno wynikało: armia 220 tysięcy. On usłyszał, że 150 tysięcy i rozpoczął atak – przekonywał polityk Platformy.
Według niego "nie ma dziś demografii na 300-tysięczną armię". – Sam rząd PiS zakłada, że w 2035 r. taka armia będzie. Są rekordowe odejścia, jest problem z liczebnością wojska, a minister Błaszczak po prostu nie potrafi się rozstać ze swoim stanowiskiem. On co kilka dni przypuszcza jakieś absurdalne ataki albo na mnie, albo na opozycję – przekonywał Siemoniak.
"Wyborcy Błaszczakowi bardzo mocno podziękowali"
Nazwał Błaszczaka "przypadkiem kogoś, kto jeszcze nie wyszedł ze stresu po urazie wyborczym". – Wyborcy Błaszczakowi też bardzo mocno podziękowali, za generałów, rosyjską rakietę, za tę całą propagandę. Dziwię się bardzo, że jeszcze być może walczy o pozycję wewnątrz PiS, może chce być szefem klubu albo następcą prezesa. Natomiast nie tędy absolutnie droga – ocenił Siemoniak.
– Niech bierze przykład z innych ministrów rządu PiS, którzy wytwornie milczą. Oni rozumieją, co się wydarzyło 15 października, że już nie ma żadnego znaczenia, co oni będą w tej chwili opowiadali – stwierdził.
Co mówił Siemoniak o liczebności Wojska Polskiego?
O Tomaszu Siemoniaku zrobiło się głośno kilka dni po wyborach, kiedy wyraził pogląd, że Polska nie ma potencjału demograficznego do budowy 300-tysięcznej armii, której chce PiS. – Optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa: 30-40 tysięcy obrony terytorialnej, 20-30 tysięcy dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy – stwierdził.
56-letni poseł PO, wiceprzewodniczący partii, jest typowany na następce Błaszczaka w MON. Siemoniak był już ministrem obrony w rządzie Donalda Tuska i Ewy Kopacz (w latach 2011-2015).