Michalik o rozliczeniu mediów. "Przekupieni dziennikarze oddali PiS nieocenione usługi"

Dodano:
Eliza Michalik Źródło: PAP / Radek Pietruszka
"Nie da się przywrócić rządów prawa bez pełnego rozliczenia nie tylko polityków PiS, ale także przekupionych przez nich mediów" – przekonuje Eliza Michalik.

W felietonie opublikowanym na portalu NaTamat.pl Michalik podkreśla potrzebę pełnego rozliczenia "przekupionych przez PiS dziennikarzy i mediów". W jej ocenie, bez tego do Polski nie wróci praworządność.

"Bez pokazania – na dokumentach i dowodach – konkretnych ról, jakie pełnili w rodzącej się, a później umacniającej dyktaturze. Konieczne jest, żeby opinia publiczna poznała nazwiska dziennikarzy i nazwy redakcji skorumpowanych przez polityków. Musimy wiedzieć kto mówił co mówił, bo tak myśli, a kto mówił rzeczy, za które mu zapłacono. Kto wygłaszał niezależne opinie i sądy, a kto oszukiwał widzów i czytelników mówiąc to, co mu kazano" – przekonuje komentatorka.

Michalik nie ma wątpliwości, że władza przekupywała poszczególne osoby. "Dziś rzadko kupuje się całe media, a jeśli nawet, można kupić część, jak zrobił to Orlen z niektórymi mediami regionalnymi, ale nie wszystkie. Dużo łatwiej, taniej i skuteczniej jest kupować dziennikarzy. Jeśli takich dziennikarzy do kupienia dobrze się wytypuje, pełnią z powodzeniem rolę punktów węzłowych, czyli mających zasadnicze znaczenie i wtedy przestępcom pod płaszczykiem polityków nie trzeba już niczego więcej. Kupieni dziennikarze podrzucają narracje, kierują uwagę opinii publicznej w inną stronę, mieszają w głowach, mylą tropy, ośmieszają przeciwników władzy Neutralizują skutki rzetelnych publikacji uczciwych mediów, kompromitujących rząd, bagatelizują przestępstwa, zaciemniają obraz" – stwierdza Michalik i dodaje, że dlatego "bez pełnej jawności kto był kim w mediach za rządów PiS, sytuacja w Polsce prędzej czy później się powtórzy".

"Czuję, jakbym żyła w domu alkoholika. Czy ojciec wróci pijany?"

Tuż przed październikowymi wyborami parlamentarnymi Michalik wyznała, że życie pod rządami PiS jest dla niej nieznośne. – Ja teraz się czuję na co dzień, jakbym żyła w domu alkoholika, gdzie wstaję rano i ja nie wiem... – przyznała Eliza Michalik w programie "Express Biedrzyckiej" w Super Expressie. – Syndrom sztokholmski trochę się zaczyna – dopowiedziała prowadząca dziennikarka.

– Tak, słuchajcie, ja myślę, że wszyscy to mamy – kontynuowała Michalik. – Nie żyjemy sobie jak normalni ludzie, że wstajemy, zajmujemy się swoimi sprawami. Przynajmniej ci, którzy śledzą politykę. Tylko to jest tak, że zastanawiasz się, czy ojciec wróci pijany i cię pobije, czy dzisiaj będzie spokój. Odpalasz tego Twittera. Widzisz kolejne ustawy, a tu granice zamykają, a tu coś tam, a tu się skłóciliśmy, a tu węgiel z Rosji. Ja mam tak, że czuję się, jak córka w domu alkoholika, w przemocowym domu – wyznała publicystka.

Dalej porównała PiS do "dzikiej bandy". – Odebrano mi poczucie, że Polska jest moim krajem. Dzika banda napadła kraj. Jak w tych westernach, dzika banda przyjeżdża do miasteczka i wszystkich terroryzuje – mówiła Eliza Michalik, nie kryjąc emocji.

Źródło: NaTemat/"SE"
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...