Koniec PiS? Kaczyński ma rozważać wielką zmianę
Choć w czasie wyborów parlamentarnych PiS zdobyło najwięcej głosów Polaków, to nie jest w stanie rządzić. Klub PiS liczy obecnie 191 posłów, czyli o 50 mandatów mniej niż wynosi większość. Choć prezydent Andrzej Duda w tzw. pierwszym kroku powierzył misję formowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, to wszystko wskazuje na to, że misja ta zakończy się niepowodzeniem i ostatecznie rządzić będzie koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Kandydatem na premiera jest Donald Tusk.
Zmiana nazwy? To możliwe
Taki wynik wyborów z 15 października pociągnie za sobą szereg zmian w PiS. Z nieoficjalnych doniesień wiadomo, że aby poprawić swoją sytuację, partia chce postawić w wyborach samorządowych na młodych polityków. Zmianie ma ulec także internetowa komunikacja PiS. To jednak nie koniec możliwych reform.
"Prawo i Sprawiedliwość może zmienić nazwę. Na Nowogrodzkiej już trwają o tym rozmowy. Wedle naszych informacji, prezes Jarosław Kaczyński na zamkniętym spotkaniu wierchuszki PiS powiedział, że jeśli to ma pomóc partii w kolejnych elekcjach, to zdecyduje się na zmianę" – podał portal gazeta.pl. Według ustaleń serwisu, "zmiana nazwy miałaby służyć nie zwijaniu projektu, ale być próbą jego odrodzenia". Na razie nie wiadomo, jaka partia Jarosława Kaczyńskiego mogłaby się nazywać w przyszłości.
– Jest to już dyskutowane, ale bez pośpiechu. Decyzja zapadnie, ale może być na początku przyszłego roku – mówi jeden z ważnych polityków PiS. Prawo i Sprawiedliwość nosi tę nazwę od 2001 r.
"Za dużo arogancji, za mało skromności". Mocny głos z PiS
Choć od wyborów parlamentarnych minął już prawie miesiąc, w Prawie i Sprawiedliwości wciąż pojawiają się próby odpowiedzi na pytanie o przyczyny utraty władzy. Choć większość polityków i komentatorów wskazuje, że błędem była zbyt agresywna, nastawiona w głównej mierze na atakowanie Donalda Tuska, kampania, to jednak pojawiają się i głosy mówiące coś zupełnie innego.
Kacper Płażyński jednoznacznie stwierdził, że Prawa i Sprawiedliwości zrobiło "świetny wynik", ale "przegrało wybory". Jego zdaniem, nie można twierdzić, że 15 października PiS doznało jakiejś "olbrzymiej porażki", ponieważ przekonało do siebie ponad 7,5 mln wyborców. Przyczyn wyborczego niepowodzenia polityk upatruje w zbytniej arogancji obozu władzy.
– Ja uważam, że w dużej mierze to, że przegraliśmy, to było właśnie zużycie władzy. Za dużo arogancji, za mało skromności. Najprościej mówiąc: po ośmiu latach myślę, że każdy naród – również Polacy – oczekuje tego, że politycy zachowają więcej skromności. Po prostu nie zaczną odfruwać, a niektórzy zaczęli odfruwać. Myślę, że nie jakaś wielka geopolityka, nie jakieś kluczowe, strategiczne posunięcia, tylko takie małe rzeczy spowodowały, że zabrakło nam tych 2-3 procent – powiedział polityk PiS.