Żurawski vel Grajewski: Nie badaliśmy kwestii Tuska
W środę Sejm odwołał wszystkich członków komisji ds. badania rosyjskich wpływów.
Wcześniej opublikowano cząstkowy raport z trzech miesięcy prac komisji. Raport ma około 100 stron i składa się z kilku bloków tematycznych. Wynika z niego m.in., że "Służba Kontrwywiadu Wojskowego uległa wpływom Rosji". Donald Tusk, Jacek Cichocki, Bogdan Klich, Tomasz Siemoniak i Bartłomiej Sienkiewicz – to osoby, które – według rekomendacji komisji – nie powinny zajmować stanowisk i funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa.
Niedozwolone kontakty
Były członek komisji prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski broni raportu przedstawionego przez zespół kierowany przez prof. Sławomira Cenckiewicza. Jak wskazał, dokumenty pokazują jasno, że "w okresie, gdy rządziła koalicja PO-PSL, odbyło się ok. stu spotkań między SKW a FSB".
– Te spotkania odbywały się bez nawet ułomnego zezwolenia wymaganego prawem udzielonego przez premiera. Po czym to zezwolenie zostało udzielone, między datami październik-grudzień 2011 roku w sposób wadliwy prawnie. Zwierzchnicy się tym nie interesowali przez półtora roku – powiedział na antenie RMF FM.
Politolog odpierał również zarzuty o to, że komisja powstała, aby oczernić Donalda Tuska. Przypomniał, że jej zadaniem nie było stwierdzenie kto może, a kto nie może zostać premierem.
– Komisja wydaje rekomendacje co do tego, czy osobom, co do których istnieje poświadczenie w dokumentach, w tym przypadku ono istnieje, niedopełniania obowiązków, należy czy też nie powierzać odpowiedzialne funkcje państwowe. Tyle może komisja – powiedział.
Komisja powinna działać dalej
Jak uważa politolog, komisja powinna działać dalej, ponieważ "kwestia penetracji rosyjskiej struktur polskich jest zagadnieniem poważnym". Jego zdaniem, krótki okres, w jaki działał jej pierwotny skład, nie pozwolił na podjęcie szerszych działań.
– Zostały skierowane wnioski o wszczęcie postępowań w kilku sprawach. Wyobrażenie, że można coś skończyć między 11 września, kiedy otrzymaliśmy nominację od pani marszałek Witek, a 29 listopada i domaganie się, żeby całość tych prac miała charakter absolutnie zamknięty, jest oczywiście podejściem nierealistycznym – wskazał.