Radziwiłł o sytuacji w służbie zdrowia: Nie ma żadnego powodu do paniki
Od 1 stycznia rezydenci zarabiają więcej
– Ustawa dająca 6 proc. PKB na zdrowie została poparta przez wszystkich posłów. Ta ustawa była rozwiązaniem, wobec którego trudno stać w opozycji. Jest kilka takich postulatów, które też spełniamy. Na przykład te dotyczące kolejek czy warunków pracy lekarzy. Od ubiegłego roku podnosimy wynagrodzenia pracowników najmniej zarabiających, ale także lekarzy, w tym także lekarzy rezydentów – stwierdził Konstanty Radziwiłł na antenie Polskie Radia.
Minister zdrowia zauważył, że od 1 stycznia rezydenci zarabiają o co najmniej 500 zł więcej niż jeszcze pół roku temu, a niektórzy zarabiają o ponad 1700 zł więcej. – Część lekarzy rezydentów przychodząc do szpitali stawia warunek, że ponad tę kwotę, którą dyrektor dostaje jako refundację zatrudnienia rezydenta, oczekuje dodatkowych środków – powiedział.
"Nie doszło do zasadniczej katastrofy"
Pytany o protest lekarzy Radziwiłł wskazał: – Co to jest? Jest to jakaś akcja, która nie jest strajkiem, nie jest sporem zbiorowym. Nie ma komitetu protestacyjnego, tylko organizacje, które wspierają tę akcję, ten właśnie protest, bunt.
Jednocześnie minister zdrowia zaznaczył, że obecne braki personelu lekarskiego to wyzwanie dla dyrektorów szpitali. – My wspieramy ich pewnymi regulacjami. Jakoś musimy sobie radzić w tej sytuacji i radzimy sobie. W Polskich szpitalach na dyżurach jest więcej lekarzy niż w szpitalach w Zachodniej Europie. Można się zastanowić czy te normy nie są wygórowane. Oczywiście z założeniem, że to będzie bezpieczne dla pacjentów – powiedział Konstanty Radziwiłł w "Sygnałach dnia".