Takiej pikiety jeszcze nie było. Opozycja protestowała przeciwko... opozycji
Manifestację pod hasłem "Miarka się przebrała" zorganizowały m.in. partia Razem, Inicjatywa Polska i Zieloni. Nie szczędzono ostrych słów pod adresem polityków opozycji. Odczytano nawet listę hańby posłów z PO i Nowoczesnej. – Do was krzyczymy, którzy macie mandaty w Sejmie, a nie wiecie, jak ich używać! – mówiła Paulina Piechna-Więckiewicz, działaczka Razem.
Przedstawicielka komitetu "Ratujmy Kobiety" Anna Karaszewska atakowała PiS, przekonując, że partia rządząca służy Kościołowi, a nie państwu. – Opozycja woli spłacać dług proboszczowi niż bronić demokracji. Ale są partie pozaparlamentarne, są aktywistki! – mówiła. Zebrani skandowali m.in.: "Rząd i opozycja – jedna koalicja!".
"Ci skompromitowani politykierzy już nigdy nie będą się lansować na czarnym proteście. Dziś będą przemawiać kobiety, które naprawdę walczą o prawa kobiet w Polsce" – relacjonowała demonstrację na swoim Twitterze partia Razem. – To nowoczesne posłanki i posłowie stchórzyli i wyciągnęli karty do głosowania, mieląc zebrane przez nas głosy – grzmiała jedna z kobiet przemawiających na proteście.
Trzęsienie ziemi w opozycji
W środę projekt "Ratujmy Kobiety", liberalizujący przepisy aborcyjne, przepadł w Sejmie. Aby trafił do komisji, zabrakło dziewięciu głosów. W głosowaniu nie wzięło udziału 10 posłów Nowoczesnej. Na znak protestu Joanna Scheuring-Wielgus, Joanna Schmidt i Krzysztof Mieszkowski zawiesiło członkostwo w klubie.
Ostrzej zareagowały władze Platformy Obywatelskiej. Troje posłów – Joanna Fabisiak, Marek Biernacki i Jacek Tomczak zostało w czwartek wykluczonych z partii, ponieważ głosowali przeciw skierowaniu projektu "Ratujmy Kobiety" do dalszych prac sejmowych. – Jeżeli opozycja problemem wewnętrznym uczyni kwestie światopoglądowe, to zginie marnie – stwierdził były prezydent Bronisław Komorowski.