Tragedia w Zgorzelcu. Bulterier zagryzł niemowlaka
We wtorek wieczorem do szpitala w Zgorzelcu trafiła dwumiesięczna dziewczynka z połamaną czaszką. Dziecko zostało pogryzione przez psa rasy bulterier.
Rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zgorzelcu komisarz Agnieszka Goguł poinformowała, że do ataku psa na niemowlę doszło we wtorek około godz. 16 – w miejscu zamieszkania dziecka. – Kilkutygodniowa dziewczynka została przywieziona do miejscowego szpitala z ranami powstałymi w wyniku pogryzień. Obrażenia były na tyle rozległe, że nie udało się uratować dziecka, o czym policja została poinformowana przez lekarzy po godzinie 18 we wtorek – wskazała rzecznik. Dodała, że policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności tego zdarzenia.
Śledztwo nie jest prowadzone przeciwko komuś, ale w sprawie – zaznacza prokuratura. – Pies rasy bulterier należał do rodziny. Trafił do schroniska. W najbliższym czasie planowana jest sekcja zwłok dziecka – poinformował Tomasz Czułowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Obecnie, ze względu na dobro prowadzonego postępowania, policja nie udziela w tej sprawie więcej informacji.
Dramatyczna relacja lekarza
– Stan pogryzionego dziecka był ciężki. Dziewczynka trafiła do nas nieprzytomna, z uszkodzoną czaszką, kości były złamane – relacjonował w rozmowie z Polsat News Marcin Wolski, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Zgorzelcu. Medyk przekazał, że nie doświadczył tak strasznego widoku w trakcie całej swojej kariery zawodowej. – Ten widok to była olbrzymia trauma. Przez 1,5 godziny trwała walka połączonych zespołów: anestezjolog, chirurg, ratownicy. Wszyscy liczyliśmy, że przyniesie pozytywny skutek – relacjonował lekarz.
Wolski wskazał, że "stan był tak ciężki, że cokolwiek zespół by nie zrobił, to nie przyniosłoby to skutku". – Doszło do niewyobrażalnej tragedii – podsumował lekarz.