Czarnecki: Widzimy oswajanie opinii publicznej z wprowadzeniem w Polsce euro
DoRzeczy.pl: W mediach głównego nurtu pojawiło się dużo materiałów mówiących o potrzebie wejścia Polski do strefy euro. Czy tego typu publikacje medialne są elementem większej kampanii? Czy będą pojawiały się naciski na Polskę, by ta weszła do strefy euro?
Ryszard Czarnecki: Nie ma przypadku, że dwa czołowe dzienniki związane z tym establishmentem medialnym w Polsce, tego samego dnia na pierwszych stronach publikują artykuły mówiące o potrzebie wejścia Polski do strefy euro. Zbyt długo żyję na tym świecie, by uznać to za przypadek. Natomiast, czy wynika to z faktu, że formacje wchodzące w skład rządu Tuska realizują swoje wcześniejsze, przedwyborcze przyrzeczenia i obietnice wobec partnerów zewnętrznych, czy też jest to efekt lobbingu biznesu w Polsce, zwłaszcza eksporterów, którzy uważają, że zyskają na wejściu do Eurolandu, nawet jeśli kraj straci, tego nie wiemy. Być może jest to jedno i drugie i chodzi o oswojenie opinii publicznej w Polsce z tym tematem, aby w przyszłości łatwiej można było przełamać potencjalne opory.
Warto powiedzieć, że ten rząd jest dosyć ostrożny, jeśli chodzi o forsowanie różnych spraw, co do których wyczuwa opór społeczny. Przykładem może być CPK. Jak tylko pojawiły się informacje, że 2/3 Polaków jest za tym, żeby kontynuować projekt CPK natychmiast zmieniła się retoryka, zaczęto mówić, że „zbadamy ten projekt”, a wcześniej mówiono o zamknięciu. Teraz mówi się o zmniejszeniu go, ale nie jest to twarde „nie”. Tusk musi liczyć się z opinią publiczną w większym stopniu, niż w czasie rządów PO-PSL w latach 2007-2015. Sądzę, że tutaj jest podobnie.
A strefa euro będzie dążyła do przyłączenia Polski?
Następuje zmiękczanie opinii publicznej przez media. Strefa euro wykazywała pewien konserwatyzm i niechęć do przyjmowania nowych członków, Chorwacja była tutaj ostatnim krajem. Jednak Chorwacja to kraj, który przypomnę od 30 lat po uzyskaniu niepodległego bytu państwowego, najpierw opierał kunę o markę niemiecką, a później przez dwie dekady o euro. To nie było trudne dla Eurolandu. W przypadku dużego kraju jak Polska to skomplikowana operacja. Natomiast można sobie wyobrazić, że z tamtej strony jest chęć trzymania Polski na „standby”. Jak będzie już wola polityczna i sprzyjające warunki dla tamtej strony to być może ten projekt zrealizują.