Chaos w Sądzie Najwyższym. Sędzia nie chce wydać akt Kamińskiego
W środę do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN wpłynęły przekazane przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię odwołania posłów PiS Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego od decyzji o wygaszeniu im mandatów.
W czwartek na stronie internetowej Sądu Najwyższego pojawił się komunikat dotyczący zarządzenia prezesa Izby Karnej Zbigniewa Karpińskiego, który pod nieobecność pierwszej prezes SN Małgorzaty Manowskiej zdecydował, że sprawa wygaszenia mandatu poselskiego Mariusza Kamińskiego ma trafić z Izby Pracy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
"Akta powyższej sprawy zarejestrowanej w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych podlegają niezwłocznemu przekazaniu do właściwej izby SN to jest Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych" – czytamy w oświadczeniu.
Dwugłos w Sądzie Najwyższym. Prezes Izby Pracy nie przekaże akt
Decyzji nie zamierza podporządkowywać się prezes Izby Pracy Piotr Prusinowski. Sędzia w rozmowie z Polsat News stwierdził, że zarządzenie Karpińskiego jest bezprawne.
– Nie zamierzam go wykonywać. Nawet jakbym hipotetycznie chciał je wykonać to nie wiem, w jaki sposób – powiedział, argumentując, że wyznaczono już zarówno termin rozpoznania sprawy (10 stycznia), jak i skład sądu.
– Dla mnie to jest taki czarny humor. Mam iść do sędziów, zabrać im akta i powiedzieć: nie jesteście sądem, nie sądzicie w tej sprawie? Ja nie mam takich uprawnień i pan prezes Karpiński też nie miał, o czym dobrze wie – oświadczył Prusinowski, powołując się na art. 28 ustawy o Sądzie Najwyższym. – Tam czarno na białym napisane jest, kiedy wchodzi w grę tzw. spór kompetencyjny – dodał.
Sędzia przyznał, że teoretycznie w sprawie Mariusza Kamińskiego może dojść do wydania dwóch sprzecznych orzeczeń.