Gwiazdy TVP zniknęły z anteny. "Nikt się do mnie nie odezwał"
Rewolucja w mediach publicznych rozpoczęła się 20 grudnia. Minister Bartłomiej Sienkiewicz odwołał wówczas prezesów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Nowe zarządy spółek zostały wyłonione przez nowe rady nadzorcze powołane przez ministra. Niecałą godzinę po publikacji oświadczenia resortu kultury przestały nadawać stacje TVP Info i TVP3 (zamiast nich zaczęto emitować sygnał TVP1 i TVP2). Chwilę później padła też strona internetowa stacji. 27 grudnia minister kultury i dziedzictwa narodowego zdecydował o postawieniu ich w stan likwidacji.
Dziś już wiadomo, że większość dziennikarzy Telewizji Polskiej nie pojawi się już na antenach TVP. Media donoszą z kolei o kolejnych powrotach do mediów publicznych znanych nazwisk, które pożegnały się ze nimi za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Po przejęciu mediów publicznych przez nowe władze, z anten TVP zniknęli m.in. Anna Popek, Krzysztof Ziemiec i Monika Borkowska.
Krzysztof Ziemiec i Anna Popek nie wrócili do TVP. "Nikt się do mnie nie odezwał"
W rozmowie z portalem Wirtualne Media, Krzysztof Ziemiec poinformował, że nie dostał żadnej informacji od nowych władz stacji, dotyczących jego przyszłości w TVP i nie wie, czy będzie prowadził dalej "Teleexpress".
– Nikt się do mnie nie odezwał – powiedział portalowi dziennikarz. – Mam aktualną umowę – dodał Krzysztof Ziemiec.
Z kolei Anna Popek odesłała Wirtualne Media do biura prasowego telewizji publicznej. – Obowiązującą zasadą jest, aby w sprawach korporacyjnych wypowiadał się rzecznik TVP – stwierdziła. – Od 25 lat jestem etatowym pracownikiem TVP – dodała dziennikarka.
Z kolei biuro rzecznika TVP wciąż milczy w tej sprawie.
Borkowska: Jestem w stanie dziwnego zawieszenia
W podobnej sytuacji jest Monika Borkowska, którą dobrze znali dawni widzowie TVP Info. Prowadziła takie programy, jak: "Minęła 8" "Minęła 9", "Jak oni kłamią" i "Za czy przeciw".
"Bardzo dziękuję za pamięć. Wciąż jestem pracownikiem TVP. W stanie jakiegoś dziwnego zawieszenia, ale jednak" – napisała we wtorek na X/Twitterze w odpowiedzi na zachętę internautów, aby również dołączyła do ekipy Telewizji Republika.
Zareagowała również na zaczepkę w jednym z komentarzy, wyjaśniając, ze nie została oficjalnie zwolniona z TVP.
Wcześniej Monika Borkowska pisała w sieci, że nie może dostać się do redakcji, żeby odzyskać swoje prywatne rzeczy, które tam zostawiła.
"Wczoraj prowadziłam dla naszych widzów "Minęła 20". Dziś moja wejściówka do TVP nie działa, choć mam umowę. Oni nie mają, a są w środku. W środku zostały też moje rzeczy prywatne, w tym pieniądze" – pisała.