Terlikowski wyrzucony z uczelni za poglądy? "Czy mój doktorat i moje publikacje przestają się liczyć, bo jestem przeciwko zabijaniu dzieci?"
Publicysta opisuje na Facebooku historię nawiązania współpracy z jedną z uczelni wyższych oraz okoliczności jej zerwania przez władzę tejże. "Kilka miesięcy temu śp. prof. Marek Wichrowski zaproponował mi pisanie habilitacji z bioetyki na WUM. Spotkałem się z kierownikiem katedry etyki lekarskiej, porozmawialiśmy, od lutego miałem zacząć wykłady na stomatologii. Z bioetyki i etyki lekarskiej, i pisać pracę habilitacyjną" – pisze Terlikowski. Jak dodaje, ani jego wykształcenie, ani też dorobek naukowy nie budziły wówczas zastrzeżeń. "Pozwolono mi nawet (ustnie, ale jednak) przedstawiać się, na konferencjach, jako WUM" – pisze dalej.
Terlikowski podkreśla, że po śmierci prof. Wichrowskiego w Wigilię ubiegłego roku, otrzymał propozycję kolejnych wykładów na wydziale lekarskim, na które się zgodził. Wszystko zmieniło się jednak wczoraj.
"Dowiedziałem się, że wszystkie ustalenia są nieaktualne"
"Wczoraj na Twitterze, z zaadresowaniem sprawy do Onet.pl, „Gazety Wyborczej”, Gazety.pl i Tok FM, Polityki Wanda Nowicka zapytała, czy to prawda, że Terlikowski będzie miał wykłady. Zadzwonił do mnie w tej sprawie Onet. Nie chciałem nakręcać sprawy, więc odmówiłem komentarza. Ale najwyraźniej pani Wanda i media liberalne, nie odpuściły, bo wczoraj kierownika instytutu wezwał do siebie rektor i nakazał zatrudnienie na moje miejsce (a dokładnie na zlecone mi wykłady) kogoś na etat. Dziś dowiedziałem się, że wszystkie ustalenia są nieaktualne" – pisze publicysta.
A co z Hartmanem?
Terlikowski wskazuje, że być może jest to przypadek, jednak trudno mu nie wiązać informacji uniwersytetu z aktywnością Nowickiej. Swój wpis publicysta kończy szeregiem pytań: "Tyle, że jeśli silne proaborcyjne poglądy (a takie ma niemała część wykładowców bioetyki na wydziałach medycznych, by przypomnieć tylko prof. Jana Hartmana) nie są przeszkodą, to dlaczego są nią poglądy antyaborcyjne? Jeśli nie jest przeszkodą zaangażowanie polityczne tegoż profesora, to dlaczego jest nim moja zaangażowanie w debatę publiczną? Czy mój doktorat z filozofii, moje publikacje w tej dziedzinie przestają się liczyć, bo jestem przeciwko zabijaniu dzieci? I czy aborcjoniści, spod znaku Wandy Nowickiej i dziennikarze liberalno-lewicowych mediów są teraz kadrowymi na polskich uniwersytetach? Czy studenci medycyny nie mogą poznać innej, niż utylitarystyczna opcja?".
"Warto wiedzieć, jak wygląda wolność sumienia i debaty na polskich uniwersytetach" – kwituje.