Macierewicz nie chciał zejść z mównicy. Bosak wyłączył mu mikrofon
– Proszę o przerwę w tym celu, aby pan premier Donald Tusk wyjaśnił Sejmowi zasadę decyzji w kwestii przetrzymywania w więzieniu posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na skutek zakwestionowania sędziowskiej legalności Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego – mówił Macierewicz.
Argumentował, że premier jednocześnie podjął decyzję o opublikowaniu w Dzienniku Ustaw uchwały tej samej izby SN dotyczącej ważności wyborów parlamentarnych z 15 października ub.r.
– Jednoznacznie w tym dokumencie stwierdzone jest, że są to sędziowie. Jedynie decyzja Sądu Najwyższego rozstrzyga o ważności wyborów. Jeżeli jest ona ważna, to ważna jest również decyzja tej izby dotycząca poselskich praw i statusu panów Kamińskiego i Wąsika. Przestępstwem jest przetrzymywanie ich w więzieniu i deklarowanie pozbawienia praw poselskich – przekonywał Macierewicz.
Bosak wyłączył mikrofon Macierewiczowi. "Już pana nie słychać"
Przedstawiając wniosek, poseł PiS wykorzystał cały dostępny czas. Mimo to wciąż przemawiał z mównicy. Wtedy zareagował prowadzący obrady wicemarszałek Krzysztof Bosak z Konfederacji. – Panie ministrze, bardzo proszę konkludować, czas minął – zaapelował.
Kiedy Macierewicz dalej mówił, Bosak w końcu stracił cierpliwość i wyłączył mu mikrofon. – Już pana nie słychać. Bardzo proszę opuścić mównicę – oświadczył. Macierewicz po raz kolejny nie dał za wygraną i przez kilkadziesiąt sekund obaj politycy przemawiali jednocześnie.
Kiedy poseł PiS upomniał się o swój wniosek formalny w sprawie przerwy, wicemarszałek odpowiedział, że zostanie on poddany pod głosowanie w bloku głosowań. – Proszę zejść z mównicy – zaapelował ponownie Bosak do Macierewicza, który ostatecznie wrócił na swoje miejsce na sali plenarnej.