Tusk użyje wobec TK "opcji atomowej"? Niepokojące doniesienia
"Po zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy o systemowym odsyłaniu ustaw do TK, to właśnie Trybunał kierowany przez Julię Przyłębską znajdzie się w najbliższym czasie na muszce rządzących" – podał portal Interia.
Co zamierza zrobić nowy rząd? Pierwszy scenariusz zakłada, że na najbliższym posiedzeniu Sejm przyjmie uchwałę głoszącą, iż "sędziowie-dublerzy oraz Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego, bo nigdy nie zostali prawidłowo powołani". Za pomocą uchwał rząd planuje doprowadzić do pojawienia się pięciu wakatów w Trybunale Konstytucyjnym, które następnie szybko obsadzi swoimi nominatami. W tym kontekście wymienia się Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka oraz Andrzeja Jakubeckiego, których PiS odwołał w 2015 uznając, że byli oni wybrani przez rząd KO-PSL nieprawidłowo wraz z dwójką sędziów "nadmiarowych". Informował o tym Onet.
Zmiana konstytucji wymaga czasu i negocjacji. Tusk wytrzyma?
Scenariusz drugi ma z kolei obejmować zmiany w konstytucji. "Tusk zaproponował, by nowych sędziów wyłonił Sejm większością 3/5 głosów, co wiązałoby się z jednym – na wybór musieliby się zgodzić zarówno politycy PiS jak i PO. A to – w zamyśle Tuska – miałoby dawać gwarancję apolityczności nowych sędziów TK" – opisuje Interia.
– Sytuacja do tego dorasta. Jeżeli używa się TK jak zabawki, by chronić przestępców, swoich kolegów, a jednocześnie za pomocą TK zamierza się paraliżować wszystkie prace rządu, to w ten sposób udowadnia się, że to ciało wyczerpało swoją formułę. To nie jest TK opisany w konstytucji, który stoi na straży obywateli, ale pisowski Trybunał, który stoi na straży przestępców, którzy należą do tej partii. Takie ciało samo wypisuje się z porządku prawnego – przekonuje poseł KO Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Pytanie, czy premier wybierze rozwiązanie szybsze, które wywoła z pewnością gigantyczny chaos, czy postawi jednak na drogę negocjacji i dialogu. "Wciąż w koalicji ścierają się różne poglądy, bo politycy mają świadomość, że materia jest na tyle trudna, że może zająć nawet długie miesiące. Scenariusz 'uchwałowy' byłby swoistą 'opcją atomową', czyli rozwiązaniem szybkim, zdecydowanym, ale jednocześnie wywołującym kolejny kryzys prawno-polityczno-instytucjonalny" – czytamy.