Szewczak: Orlen to nasze srebro rodowe. Powinien się rozwijać
DoRzeczy.pl: W ostatnich dniach politycy koalicji dużo mówili o rozliczaniu fuzji Orlenu z Lotosem. Ich zdaniem doszło przy jej okazji do różnych nieprawidłowości. Czy w pana ocenie rzeczywiście rządzący mają argumenty ku atakowaniu tej fuzji?
Janusz Szewczak: Najwięcej do kwestionowania mają ci, którzy nigdy nie widzieli dokumentów. Później piszą raporty, wypowiadają się, nie wiedząc, jakie są fakty. Ta fuzja powinna być dawno przeprowadzona. Większość krajów w Europie ma takie fuzje za sobą i powstały takie koncerny jak Repsol w Hiszpanii czy Eni we Włoszech. Zdano tam sobie sprawę, że mali nie wytrzymają. Opowieści o tym, jak fantastyczna to była rafineria są wyssane z palca. Lotos miał duże problemy finansowe – w 2019 r. miał stratę, trzeba było go dofinansowywać. Inwestycje były rzędu kilku miliardów. Teraz robimy inwestycje rzędu kilkudziesięciu miliardów. To był bardzo dobry ruch, który uratował tę rafinerię.
Dzisiaj prosta rafineria ma ciężko, by utrzymać się na rynku. Musi mieć inne nogi biznesowe. Jeśli ktoś nie ma produktów petrochemicznych, energii i gazu, to wypada z konkurencji. Do tego dochodzi jeszcze jeden aspekt. Z dnia na dzień zostały zamknięte dostawy ropy ze Wschodu. Trzeba było się dywersyfikować na źródła ropy z innych krajów. To udało się Orlenowi dzięki fuzji. Orlen mógł rozmawiać z największymi w tej sprawie. Udało dogadać się z największą firmą petrochemiczną na świecie, czyli z Saudi Aramco. Nie tylko zapewnili nam połowę dostaw, bo prawie 20 milionów ton ropy, ale również podjęli z nami współpracę w innym zakresie: weszli na 30 proc. do rafinerii. To nie jest tak, że bito się na świecie, kto będzie mógł wykupić te udziały. Nadal posiadamy 70 proc., więc brednie o sprzedaży Lotosu są nieprawdziwe. To my decydujemy o tym, co będzie się działo, a Saudi Aramco jest dobrym partnerem. Nie warto straszyć dużych inwestorów złą opinią. Zemsta polityczna nie wpływa dobrze na działalność firmy. Trzeba myśleć o tym, że Orlen ma istnieć, chyba że ktoś go chce podzielić i sprzedać. Wtedy byłoby to świadome działanie na obniżenie wartości tej spółki.
Jakie znaczenie dla Polski ma obecnie Orlen?
To nasze srebro rodowe. Bez względu na to, kto będzie rządził firmą, to ona ma istnieć i rozwijać się. Udało się zbudować „polski lotniskowiec”, który wypłynął na oceany. Orlenu nie powinno sprowadzać się do politycznej bijatyki, bo ta firma jest wielkim źródłem dochodów państwa i każde jej szkalowanie powoduje, że tracą akcjonariusze. Jeśli porównywać czysty zysk netto za osiem lat rządów PO i PSL, gdzie oni mieli 2,9 miliarda czystego zysku netto, to my mamy za osiem lat około 90 miliardów zysku netto. To ponad 3 tysiące procent wzrostu zysku. Nie ma firmy na świecie, która miałaby taki wzrost. Inwestycje za czasów rządu PO-PSL były rzędu około 20 miliardów, zaś my do 2030 roku chcemy przeznaczyć 320 miliardów. To pokazuje różnicę. Każdy kraj byłby dumny z takiego koncernu, który należy obecnie do piątki najszybciej rozwijających się firm na świecie, do czterdziestki największych firm europejskich i dwusetki największych firm na świecie.