Jurgiel: Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za Zielony Ład
DoRzeczy.pl: Czy protesty rolnicze to pierwsze tak poważne zagrożenie dla rządu Donalda Tuska?
Krzysztof Jurgiel: Te protesty odbywają się w całej Europie. Rozpoczęły się w Niemczech, gdzie rolnicy w związku z dopłatami paliw mieli swoje postulaty. Później wybuchły w Holandii i innych krajach. Pogorszyła się sytuacja opłacalności produkcji rolnej, a rolnicy w pierwszej kolejności słusznie obwiniają o to europejski Zielony Ład, który został ogłoszony w 2019 r. Do tego czasu mieliśmy szereg zmian legislacyjnych dotyczących dziesięciu obszarów. To dotyczy również takich obszarów jak rolnictwo, gospodarka rolno-żywnościowa. Niestety, zaczęły rosnąć ceny, koszty produkcji, pojawił się brak opłacalności. Do tego doszła agresja Rosji na Ukrainę i napływ towarów ukraińskich holdingów, poniekąd gorszej jakości, ale w cenach, które są mocno konkurencyjne i nie pozwalają funkcjonować rolnikom szczególnie państw przy granicy z Ukrainą. To jednak jest już odczuwalne w całej Europie.
Czy te protesty mogą wpłynąć na wybory do Parlamentu Europejskiego?
Teraz jedni przerzucają odpowiedzialność na drugich. W 2019 r., kiedy była rezolucja w Parlamencie Europejskim w sprawie Zielonego Ładu, bo taka jest procedura w PE, że najpierw jest komunikat komisji w tym temacie, a PE przyjmuje rezolucję o różnego rodzaju zaleceniach, to wówczas wszyscy posłowie EKR-u głosowali przeciw. Z kolei europosłowie PO, PSL i Lewicy głosowali za tą rezolucją. Przypomnę, że to 49 polityk, a w każdej około 30 aktów normatywnych. To wszystko trwa. Już wtedy była dyskusja, że nie ma oceny skutków dla tych działań. Dziś mamy okres, kiedy to się nawarstwiło, dodatkowo są wybory. Rolnicy chcą deklaracji poszczególnych sił politycznych. Poniekąd zawinili wszyscy, teraz trzeba by było przygotować rozwiązania dotyczące Zielonego Ładu, a po drugie relacji handlowych z Ukrainą. Należy poszukać rozwiązań w duchu porozumienia.