Prof. Grosse: Niemcy pracowali na wymianę rządu w Warszawie
DoRzeczy.pl: Jak wizyta Donald Tuska została odebrana w Berlinie? Było słychać westchnięcie ulgi?
Prof. Tomasz Grzegorz Grosse: Jak najbardziej. Wszyscy się cieszą, bo to, na co pracowali przez wiele lat, czyli wymianę rządu w Warszawie na bardziej proniemiecki i proeuropejski, przynosi spodziewane owoce. Ta inwestycja, z punktu widzenia elit niemieckich, bo o to zabiegały konsekwentnie kolejne rządy niemieckie i wszystkie partie mainstreamowe, które współtworzą elity m.in. w Parlamencie Europejskim, ten zgodny wysiłek się opłacił. Po wizycie premiera Tuska w Niemczech to widać zarówno w wypowiedziach polityków, jak i dziennikarzy.
W Polsce dużo się mówi o wypowiedziach Donalda Trumpa odnośnie NATO. Czy podobnie jest w Niemczech?
Realizuje się najbardziej czarny scenariusz z punktu widzenia elit niemieckich. W wyniku zawirowań politycznych w Waszyngtonie, to Niemcy muszą wysunąć się na pierwszy plan, jeśli chodzi o wsparcie finansowe i militarne dla walczącej Ukrainy. Do tej pory Niemcy usiłowały uniknąć tego za wszelką cenę. Teraz ten scenariusz się realizuje. Rzecz jasna są niezwykle wdzięczni Donaldowi Tuskowi za to, że wystosował do senatorów republikańskich słynny tweet, w których nawołuje ich do wsparcia Ukrainy, a tak naprawdę wybawienia Niemców z kłopotów.
A czy kwestia protestów rolniczych w Niemczech wciąż zajmuje sporo miejsca w opinii publicznej?
Te problemy mogą się tylko nasilać, dlatego że nie mamy żadnego zasadniczego zwrotu, jeśli chodzi o politykę Unii Europejskiej zarówno w odniesieniu do Zielonego Ładu, jak i kryzysu związanego z napływem produktów rolnych z Ukrainy. Bruksela jest z jednej strony w chaosie politycznym wynikających z tych protestów, a z drugiej strony przygotowuje się do wyborów. W takiej sytuacji unika podejmowania zbyt radykalnych działań w jakimkolwiek kierunku. To powoduje pewnego rodzaju paraliż, który nie może uciszyć protestów. One powinny raczej narastać.