Kierowca z Ukrainy zmarł w Polsce. "Wyniki sekcji rozwiały wątpliwości"
W listopadzie na terenie Polski zmarło dwóch ukraińskich kierowców, w grudniu kolejny. Są dowody, że niesłusznie wiązano te wydarzenia z blokadami na granicy – ustalił "Dziennik Gazeta Prawna".
Do pierwszego zgonu doszło 11 listopada na parkingu w Chełmie. Przyczyną śmierci drugiego kierowcy, 22 listopada w województwie podkarpackim, była "ostra niewydolność oddechowo-krążeniowa i nagłe zatrzymanie krążenia w wyniku masywnego zatoru tętnicy płucnej" – wynika z raportu po sekcji zwłok, do którego dotarł "DGP".
Zastępca prokuratora rejonowego w Łańcucie Wojciech Golenia przekazał dziennikarzom, że Ukrainiec miał przed śmiercią problemy zdrowotne. Podkreślił, że z uwagi na dobro postępowania szczegóły nie mogą zostać ujawnione. Dodał też, że badanie nie wykazało obecności alkoholu we krwi.
Kierowca z Ukrainy nie umarł z powodu protestu przewoźników na granicy z Polską
Z najnowszych ustaleń "DGP" wynika, że również sugestie dotyczące wydłużenia czasu pracy kierowców w związku z powstaniem wielokilometrowej kolejki na granicy z Polską okazały się nietrafione.
W toku śledztwa ustalono bowiem, że dzień przed śmiercią 56-letni kierowca był kontrolowany przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Białymstoku. "Zbadany został okres pracy mężczyzny obejmujący zakres od 15 do 21 listopada 2023 r. Nie ujawniono nieprawidłowości" – wynika z informacji gazety.
Już pod koniec ubiegłego roku "Dziennik Gazeta Prawna" pisał, że śmierć ukraińskich kierowców jest wykorzystywana cynicznie do nacisków na Polskę. "Ukraińcy tłumaczą, że przyczyną śmierci kierowców był stres związany z sytuacją na granicy. Część informacji, na które się powołują, została obalona przez polską policję" – informował "DGP" w grudniu.