Polska w Prokuraturze Europejskiej. Woś: To oddanie kolejnej części suwerenności
DoRzeczy.pl: Komisja Europejska przyjęła wniosek ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej. Jak Pan ocenia to działanie?
Michał Woś: Prokuratura Europejska powstała w zamyśle po to, by ścigać przestępstwa związane z VAT-em i malwersacje związane ze środkami europejskimi. Jeśli chodzi o ściganie przestępstw VAT-owskich, to Polska jest liderem w Unii Europejskiej. Nasza prokuratura jest w pierwszej trójce.. Jeśli chodzi o przeciwdziałanie przestępstwom malwersacji finansowych związanych ze ze środkami europejskimi, to Polska jest wzorem we właściwym wydatkowaniu środków, co wielokrotnie potwierdzał Trybunał Obrachunkowy. Dwie sprawy merytoryczne nie przemawiają za tym, żebyśmy przystępowali do Prokuratury Europejskiej.
Jaki jest więc powód przystąpienia do Prokuratury Europejskiej?
Chodzi o sprawy polityczne. Tusk obiecał, że będzie działał w ramach wszystkich mechanizmów związanych z tzw. ściślejszą współpracą, a de facto z budową państwa europejskiego. Żeby było zbudowane państwo europejskie, to musi być zniszczone suwerenne państwo narodowe. W ten sposób działają, a Prokuratura Europejska to tylko zalążek tej instytucji, która w przyszłości ma działać szerzej i być zalążkiem do kolejnej kategorii przestępstw. Już teraz słyszymy propozycję Lewicy, żeby Prokuratura Europejska ścigała mowę nienawiści. To Prokuratura Europejska będzie ścigała, jeśli.ktoś będzie mówił, że homoadopcja nie powinna mieć miejsca lub, że małżeństwa gejowskie nie są małżeństwem, to będzie ścigany za mowę nienawiści wobec osób LGBT. Taki jest polityczny cel funkcjonowania Prokuratury Europejskiej. To pierwszy powód, dlaczego fundamentalnie się z tym nie zgadzam.
Jaki jest kolejny powód?
To niezwykle głupi sposób przystąpienia do Prokuratury Europejskiej. Pięć krajów Unii Europejskiej nie zdecydowało się przystępować. To m.in. Szwecja, Irlandia. Szwecja od kilku lat negocjuje warunki, przy okazji wykorzystuje różne mechanizmy i środki, a my mamy do czynienia z szorowaniem kolanami przed eurokratami bez żadnego pomysłu negocjacyjnego. Pchamy się tam, nie uzyskując nic w zamian za to, że przekazujemy kolejną część polskiej suwerenności na poziom europejski. Zysków żadnych nie ma, a jedyny to realizacja i spłata obietnic wyborczych, które Tusk składał swoim mocodawcom — Niemcom i eurokratom obiecując, że po upadku konserwatywnego rządu będzie taki rząd, który będzie kiwał głową na wszystko, co chce Bruksela. Rząd ten będzie metodą salami na złotej tacy podawał Brukseli swoją suwerenność.